Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Abisynia. Jadłodajnia imienia głodu

Adrian Domański
Synonim biedy i śmierci głodowej? Etiopia. Tak się ten kraj nazywa, od czasu kiedy jego mieszkańcy doszli do wniosku, że nazwa "Abisynia" jest dla nich obraźliwa. Kogo w Śremie nazywano Abisyńczykami? Abisynka.

Synonim biedy i śmierci głodowej? Etiopia. Tak się ten kraj nazywa, od czasu kiedy jego mieszkańcy doszli do wniosku, że nazwa "Abisynia" jest dla nich obraźliwa. Kogo w Śremie nazywano Abisyńczykami?

Abisynka. Restauracja w bloku przy ulicy Wojska Polskiego. Nazwa zniknęła z witryny lokalu już dawno temu. Przetrwała w pamięci mieszkańców. - Nie wiemy skąd ta nazwa, kupiłyśmy lokal już z nią - mówi córka nowej właścicielki "Abisynki". Formalnie nazwa miała zniknąć, ale nowi właściciele postanowili pozostać przy niej.

Jak zapominano o "Abisynii"

Nowe właścicielki, tak jak większość śremian nie wiedzą, że kilkaset metrów dalej stało miniosiedle nazywane jak kraj w Rogu Afryki. Abisynia. Od niej najpewniej pierwsi właściciele restauracji nazwali lokal. Osiedla już nie ma - przetrwało w nazwie lokalu używanej przez tych, którzy jeszcze ją pamiętają.
Nazwa rejonu Śremu, jak mieszkańców kraju kłuła w uszy władze. W połowie lat 80-tych, wraz ze ścieraniem z powierzchni ziemi zabudowań, Heliodor Jankowski, ówczesny prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Śremie, nad fundamentami dzisiejszej Nowej Strzelnicy, zapowiadał zniknięcie popularnej nazwy. - Nazwa tego nowego zespołu budynków związana jest z biegnącą tu ulicą 1 Maja jako oznaczenie administracyjne, w związku z tym ulica Nowa Strzelnica (a zarazem nazwa "Abisynia") przestanie istnieć.
W tym samym wywiadzie dla Głosu Śremskiego w 1986 roku, prezes informował o planach budowy bloku przy Wojska Polskiego, na którego parterze zaplanowano kawiarnię. Nie wiadomo, czy ludzka przekora, czy po prostu żart historii sprawiły, że powstały lokal ochrzczono od imienia osiedla, o którym władze chciały szybko zapomnieć. Pewnie dla tego, że w jednym z sześciu rozwojowych miast Wielkopolski, jak w latach 80-tych mówiono o Śremie, nie było miejsca na biedę kojarzoną z Abisynią.

Niemcy dla Niemców

Tymczasem jej historia, sięga lat 40-tych ubiegłego wieku. Wybudowano ją na rozkaz okupantów.
Hitlerowcy, jak wspomina Aleksander Śmigielski, pasjonat rodzimej historii, przygotowywali je dla swoich rodaków z terenów ówczesnego Związku Radzieckiego. - Uciekali przed bolszewikami, to tutaj ich przywieźli - opowiada. - Wie pan, w jakich łachmanach oni tutaj przyjechali? Kobiety w wojskowych bluzach. Myśmy tak źle nie byli ubrani - opisuje faszystów z terenów ZSSR. - Jak dostali nowe ubrania chodzili z metkami przypiętymi - tłumaczy. Ziomkowie okupantów, to Niemcy znad Morza Czarnego. Żeby mieli gdzie mieszkać w Śremie zarządzono budowę osiedla tuż przy istniejącej do dziś kręgielni TKKF Sokół. - Dla nich zaczęli budować - wspomina śremianin. - Oni szli na skróty - mówi o hitlerowcach. Zdaniem mojego rozmówcy kłopoty z zaopatrzeniem dawały o sobie znać dlatego do budowy wykorzystano cegły z rozebranych zabudowań kostnicy i domu grabarza cmentarza żydowskiego (tak zwane "żydowskie góry" znajdowały się przy drodze do Poznania na wysokości dzisiejszego "drugiego mostu" czyli wyjazdu z miasta - przypomina o nim tablica umieszczona vis'a'vis postoju dla samochodów w Parku Powstańców Wielkopolskich).
W murach późniejszej Abisynii miały się znaleźć również cegły z muru okalającego śremską synagogę i zabytkowego ogrodzenia okalającego kościół Farny. Ślad po tych grabieżach można dziś znaleźć przyglądając się murowi oddzielającemu teren kościelny od ulicy Ogrodowej.

Nowe domki do wzięcia

Ceglane były jednak tylko niektóre zabudowania. Konstrukcje wznoszono z gliny i trzciny. Z tego ostatniego materiału wykonano pokrycie dachów domów. W tym Aleksander Śmigielski upatruje późniejszej nazwy osiedla. - Może dlatego, że jak w Abisynii, tam nie było dachówek. Dachy kryto trzciną.
Kiedy hitlerowców przepędzono, Polacy zasiedlili opuszczone i co by o nich nie mówić nowe domy. Wśród nich była rodzina Stanisława Kubali. Niemcy ze Śremu zniknęli 23 stycznia. Rodzice pana Kubali wprowadzili się do Abisynii w lutym. Dziś śremianin ze śmiechem wspomina mieszkanie w zabudowaniach, które przeczyły potocznemu powiedzeniu na temat niemieckiej solidności. Robione na szybcika domy, dosłownie sypały się na głowy mieszkańców, mimo że dopiero co je ukończono. - Tam nikt nie mieszkał, to było dopiero co pobudowane przez Niemców w ostatnim okresie. Osiedle domków jednorodzinnych - odkurza swoje wspomnienia.

W łóżku z sufitem

- Dwa pokoiki i kuchnia była. Jakieś pomieszczenie gospodarcze - już na zewnątrz, do tego jakiś mały ogródek - mówi o warunkach bytowania w powojennej "Abisynii." Dziś Stanisław Kubala mieszka na czwartym piętrze bloku. Przypomina inną nazwę tego osiedla "dzika Azja" - która nie wytrzymała próby czasu. Jako "Abisynię" wspomina osiedle Bernard Baraniak. W jego i jego żony kolekcji zachowało się kilkanaście zdjęć dokumentujących domki. Równe szeregi parterówek nazywano tak, bo zdaniem właściciela zdjęć zanim przykryto je dachówką słomiane strzechy kojarzyły się śremianom z Afryką, a kontynent z Abisynią właśnie. Pojawienie się przezwiska dla tych domów datuje na czasy, kiedy już na osiedlu nie mieszkał. - Trwało to krótko. Bo te, w których ja mieszkałem były kiepsko pobudowane - opowiada. - Nowe i ciepłe to było - wymienia zalety poniemieckich lepianek. - Ale zrobione niefachowo - podsumowuje. - Rozpadało się. część stropu spadła do mnie do łóżka - śmieje się Stanisław Kubala. Tego było za wiele jego ojcu, który zaczął poszukiwania nowego lokum dla rodziny. Skutecznie.
Dłużej, ale nie do końca pomieszkała na skraju Abisynii przy istniejącej do dziś kręgielni Krystyna Musiał. Śremianka wspomina, że wprowadziła się tam w 1954 roku. Mieszkała około dziesięciu lat. Najlepszych wspomnień nie zachowała. - Tam było "strasznie" wesoło - opowiada. - Różne rzeczy się działy - mówi. Na końcu Śremu, bo jak przypomina moja rozmówczyni "Abisynia", to był koniec miasta - zanim powstała Odlewnia Żeliwa i osiedle wokół niej - Jeziorany. Ojciec - prezes śremskiego klubu sportowego - zabierał dzieci nad jezioro czy nad Wartę, żeby nie uczyły się "łaciny": - Bo tam po polsku się nie mówiło - wspomina. - Po dwóch latach mieszkania oddzielono nas murem od reszty osiedla - opowiada. Mieszkanie przy kręgielni zabrała jej rodzinie... odlewnia. Kiedy kilkaset metrów dalej rozpoczęto budowę w lokalu urządzono biura.

Za oknem UB w polu

Ten rejon Śremu krył jeszcze jedną "tajemnicę". Za oknami "Abisynii". Wzdłuż dzisiejszego osiedla rzemieślniczego było pole uprawne. Że pole to nic specjalnego. Ciekawsze było to, kto na nim gospodarzył. Morgi, jak wspominają powojenni lokatorzy "Dzikiej Azji", należały do Urzędu Bezpieczeństwa. - Oni obok "Abisynii" uprawiali pole. Oni byli nadzorcą. Od torów do ulicy Przemysłowej UB miało pole uprawne.

Przetrwały murowane

Najdłużej w domach budowanych w czasach wojny wytrwali mieszkańcy tych murowanych z ogrodzenia kościoła i synagogi. Marian Dominiczak, przedstawiciel ówczesnej władzy wspomina, jak zniknął pierwszy z domów. Rozebrało go wojsko, a cegły posłużyły do budowy pierwszej ptaszarni w parku. Na miejscu zburzonych domów wyrosły nowe. Niestety, czworaki zastąpiły bloki z wielkiej płyty.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto