Tragedia Górnośląska: Łaziska Górne
Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku obchodzony jest od 2011 roku, uchwałą sejmiku śląskiego przypada zawsze w ostatnią niedzielę stycznia. Szacuje się, że około 50 tys. Ślązaków tuż po zakończeniu wojny zostało wywiezionych i zmuszonych do katorżniczej pracy na terenie byłego państwa sowieckiego. Na listach deportowanych znalazły się także nazwiska mieszkańców Łazisk.
W Łaziskach Górnych inicjatorem obchodów Tragedii Górnośląskiej jest koło terenowe Ruchu Autonomii Śląska w powiecie mikołowskim, które każdego roku we współpracy z UM w Łaziskach Górnych organizuje lokalne obchody Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej. - Już po raz czwarty upamiętniamy powojenne represje i deportacje do Związku Radzieckiego mieszkańców Łazisk Górnych - mówi Karol Sikora z Ruchu Autonomii Śląska.
Najpierw została odprawiona msza św, później wspólnie z rodzinami, władzami samorządowymi i mieszkańcami Łazisk zapalono znicze i złożono kwiaty pod tablicą pamiątkową.
Co roku Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskich w Łaziskach Górnych obchodzi się w sposób szczególny. - Zapraszamy historyków, którzy badają kwestie deportacji w 1945 r., chcemy pokazać, że w końcu można mówić o tych zdarzeniach, i że cały czas dowiadujemy się o nich czegoś nowego - podkreśla Karol Sikora z RAŚ.
W tym roku obchody dopełniono wykładem dra Dariusza Węgrzyna z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. Spotkanie przeniosło się więc do Miejskiej Biblioteki Publicznej. - IPN w Katowicach sprawą deportacji do ZSRR zajmuje się od 2001, cały czas pojawiają się w tej kwestii nowe dane i ustalenia, w tym roku to lista nazwisk mieszkańców Łazisk, deportowanych w 1945, nigdy wcześniej takiej listy nie było - komentuje Karol Sikora.
Na liście, którą zaprezentował dr Dariusz Węgrzyn znalazło się 106 nazwisk łaziszczan. - To lista otwarta, nie wiemy ile dokładnie mieszkańców Łazisk deportowano do przymusowych prac w ZSRR, na liście mamy dziś 106 nazwisk, to przede wszystkim te osoby, które nie wróciły i zwracano się do sądu o uznanie ich za zmarłe - mówił dr Dariusz Węgrzyn. Na liście deportowanych łaziszczan, nazwiska swoich krewnych odnalazło kilka osób przybyłych na spotkanie.
Tragedia deportowanych i tych, którzy pozostali na miejscu
Wystąpienie dra Dariusza Węgrzyna z katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej skupiło się nie tylko na przybliżeniu tła historycznego wydarzeń z 1945 roku, ale też skutków masowej deportacji na Górnym Śląsku. - Mówimy nie tylko o tragedii internowanych i deportowanych, ale też tych, którzy zostali na miejscu, rodziny zostały pozbawione mężczyzn, głównych żywicieli rodzin - podkreślał dr Węgrzyn. Przypomniał też, że nie bez przyczyny mówi się o żebractwie dzieci na dużą skalę właśnie w tym okresie. - Po masowej deportacji mężczyzn, to kobiety musiały poszukiwać zatrudnienia, często wysyłano też dzieci na żebractwo - komentował.
Z tym rozbiciem tradycyjnego modelu rodziny trudno było sobie poradzić. Kobiety podejmowały nawet pracę w kopalniach (nie trwało to jednak długo, 12 lipca 1945 Okręgowy Urząd Górniczy zakazał kobietom pracy dołowej w kopalni).
- Deportowani mężczyźni w zdecydowanej większości nie wrócili już do swoich domu, a te osoby, które wróciły najczęściej były schorowane i szybko umierały - mówił dr Dariusz Węgrzyn.
Do 1989 temat masowych deportacji był przemilczany. Istniał tylko w rodzinach ofiar, ale nawet ci, którym udało się wrócić, niechętnie go podejmowali. Zdarzenia 1945 roku nie funkcjonowały też w badaniach historycznych. Instytut Pamięci Narodowej w Katowicach od 2001 roku zajmuje się kwestią deportacji na Górnym Śląsku w 1945 r. - Wciąż przybywa nam nowych informacji, to jednak ostatni moment, by zestawiać je ze wspomnieniami rodzin ofiar - komentował dr Węgrzyn.
Więcej w piątkowym DZ
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?