Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zjazd rodziny Hawełków przypomina nam jak dobrze mieć rodzinę

Aleksandra Smolak
Zjazd rodziny Hawełków
Zjazd rodziny Hawełków
Zjazd rodziny Hawełków. Rodzina Hawełków liczy 359 osób. Krewni spotykają się ze sobą co 5 lat. Są wśród nich także mieszkańcy naszego powiatu.

Zjazd rodziny Hawełków

Tuż za płotem mikołowskiej kopalni św. Barbary wraz dwójką dzieci mieszkają Tomasz i Anna Cieślowie. Należą do liczącej 359 członków rodziny Hawełków. W tym roku byli organizatorami czwartego rodzinnego zjazdu rodu Hawełków. – Ja pochodzę z Mikołowa, męża poznałam w Katowicach, na studniach. Na pierwszy zjazd jego rodziny pojechałam jako osoba towarzysząca, miesiąc przed naszym ślubem – wspomina Anna Cieśla.

Mąż pani Anny, Tomasz Cieśla, jak większość rodziny Hawełków pochodzi z gminy Pawłowice (powiat pszczyński), tam też co pięć lat odbywają się zjazdy rodu. – Wszystko zaczęło się od Anny (1891-1961) i Augustyna (1886-1966) Hawełków z Jarząbkowic. Doczekali się oni 12 dzieci. Ci założyli rodziny i tak od 1999 r. odbywają się spotkania wszystkich ich członków- – opowiada Tomasz Cieśla.

Inicjatorem i pomysłodawcą tych spotkań jest Krystian Hawełka. Przyjęto zasadę, że za każdy zjazd odpowiedzialna jest inna rodzina tj. potomkowie 11 dzieci Anny i Augustyna. Przygotowaniem IV spotkania zajęła się rodzina Gertrudy Wowry, tj. córka Danuta Cieśla, synowie Stanisław i Augustyn Wowrowie z rodzinami. Do przygotowań czynnie włączył się pan Tomasz.

– To było jak organizacja wesela. Najpierw do wszystkich członków rodziny trzeba rozesłać zaproszenia i czekać na potwierdzenie przybycia. Gdy już znamy konkretną liczę osób, jaka bierze udział w zjeździe, można myśleć o całej reszcie – opowiada Tomasz Cieśla.

W czwartym spotkaniu rodu brało udział 194 krewnych. – Zamówiliśmy catering, cała rodzina się składa, do tego orkiestra i wynajem remizy– wspomina Cieśla. – Ciasta piekliśmy sami, teściowa ma całe księgi z przepisami. W naszym domu piecze mąż. Na spotkanie przygotował sernik i ciasto „Raj” z orzechami i jabłkami – uśmiecha się pani Anna. Każde spotkanie rodziny przypomina biesiadę. Zawsze odbywa się w Pielgrzymowicach, bo w tym rejonie mieszka większość rodziny, tam też jest największa remiza strażacka w okolicy.

– Wyjeżdżamy z dziećmi do teściów, grają tam w piłkę z innymi dziećmi, a potem się okazuje, że to kuzynostwo – śmieje się Anna Cieśla. Jej mąż przyznaje: – Nie znamy się wszyscy. Kiedyś na zjazdach każdy z nas miał poprzypinane plakietki, by wiedzieć kto jest kim, ale odeszliśmy od tego pomysłu. Teraz podchodzimy do siebie i pytamy: „Od której ciotki czy dziadka Ty jesteś?” To jeszcze bardziej integruje – stwierdza Tomasz Cieśla.

W tym roku integracja trwała do 4 rano. Na drugi dzień tradycyjnie odbył się mecz piłkarski. – Dzielimy się na dwie drużyny: rodzina Hawełków i pozostali, co się w nią wżenili. Co roku wygrywała rodzina Hawełków, ale w tym roku przegrali 9:4 – śmieje się Cieśla.

Jak wygląda kontakt rodu między zjazdami?

Jak przyznaje Tomasz Cieśla, po zjazdach zawsze przez pierwsze kilka miesięcy jest bardzo intensywny, zawłaszcza w sieci, ale z czasem ta intensywność spada i tak aż do następnego zjazdu, za 5 lat.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto