Mikołowianka w Top Chef
7 stanowisk, 10 pieców, 2 zmywaki, a ich 14. - Coś tu się chyba nie zgadza, jak mamy wykonywać zadania, dzieląc się wszystkim? To była moja pierwsza myśl - wspomina nagranie pierwszego odcinka Justyna Foltyn z Mikołowa.
Teraz to już nie robi na niej wrażenia, bo w Top Chefie zasada jest jedna: utrudnia się wszystko, co tylko można utrudnić... Ale pierwsze zadanie nie wszystkich wystraszyło tak bardzo jak uczestniczkę z Mikołowa.
- Dostaliśmy sześć produktów, które miały być bazą potrawy, z trzech mogliśmy zrezygnować, ja postanowiłam zaryzykować i wykorzystać wszystkie, mimo że na dwóch nigdy wcześniej nie pracowałam , to była dobra decyzja - komentuje pani Justyna. Grasica, której nigdy wcześniej nie przygotowywała, smakowała lepiej niż ta przyrządzona przez pozostałych uczestników, którzy potrawy z grasicą robili już nie raz. Teraz o grasicę pani Justyny pytają w Mikołowie , a my już wiemy, że pojawi się w menu.
Więcej przeczytasz na WWW.DZIENNIKZACHODNI.PL
Justynie Foltyn kibicuje Mikołów i oczywiście cała rodziną, z mamą na czele.
- Ten pierwszy odcinek Top Chefa mama oglądała po kilka razy, zawsze sięgając po telefon i komentując, że ja za dużo tam biegam i tracę czas niepotrzebnie, cała mama - śmieje się pani Justyna. Inni uczestnicy mieli staże u znanych kucharzy, a pani Justyna wszystkiego nauczyła się właśnie od mamy. - Pomagałam w stołówkach, które mama prowadziła, zawsze też gotowałyśmy w naszej domowej kuchni, później mama założyła restaurację Silesię i pomoc była jeszcze bardziej potrzebna - wspomina pani Justyna. Od 2005 roku prowadzi już własną restaurację wraz z mężem Krzysztofem.
Cały artykuł w piątkowym wydaniu "Dziennika Zachodniego".
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?