Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polskie filmy są sexy? Ubiegły rok to sukcesy naszego kina

Piotr Wróblewski
Bitwa pod Wiedniem (2012) reż. Renzo Martinelli. Budżet produkcji wyniósł 50 mln zł.
Bitwa pod Wiedniem (2012) reż. Renzo Martinelli. Budżet produkcji wyniósł 50 mln zł. materiały dystrybutora
Nie czytamy książek, nie słuchamy płyt, ale chodzimy do kina. Także na polskie, ambitne filmy. Gdzie tkwi fenomen rodzimej kinematografii?

Źródło: Newseria Lifestyle

Czytamy coraz mniej książek – grzmią eksperci. Muzycy dodają, że albumów CD prawie nikt już nie kupuje, a do zdobycia złotej płyty wystarcza coraz mniej sprzedanych krążków. Cieszą się jedynie filmowcy. Dlaczego? Ostatnie dwanaście miesięcy należało do twórców polskiego kina.

- To był bardzo udany rok. 11 milionów widowni na produkcjach rodzimych twórców jest potwierdzeniem wzrostowej tendencji na rynku dystrybucji kinowej. Polskie filmy stają się coraz częściej dla widzów tytułami pierwszego wyboru - cieszy się Rafał Jankowski, rzecznik Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Dobre, bo polskie

Tegoroczne 11 milionów widzów na polskich filmach to ponad 3 miliony więcej niż w roku ubiegłym. Obecnie już co czwarty zajęty w kinie fotel przypada na rodzimą produkcję. Zdecydowanie najlepszy pod względem frekwencyjnym był film Łukasza Palkowskiego „Bogowie” (2,15 mln widzów).

- Od kilku lat obserwujemy systematyczny wzrost widowni na polskich filmach. To, że w ubiegłym roku dwa najchętniej oglądane filmy (przyp. red. „Bogowie”, „Miasto 44”) są tytułami polskimi to znakomite osiągniecie. Przede wszystkim twórców tych filmów, którzy zrealizowali atrakcyjne dla widza produkcje, ale też dystrybutorów, którzy postawili na polskie filmy, zaplanowali skuteczne kampanie promocyjne i z konsekwencją je realizowali - przekonuje Rafał Jankowski.

Nowa fala

Możemy śmiało mówić o nowej fali ambitnych i wykształconych reżyserów. W ostatnich latach pojawili się: Paweł Pawlikowski („Ida”), Łukasz Palkowski („Bogowie”), Wojciech Smarzowski („Wesele”, „Drogówka”, „Pod Mocnym Aniołem”). Zastępują oni uznanych twórców takich jak: Andrzej Wajda, Kazimierz Kutz czy Jerzy Hoffman. W związku z tym zmienia się także tematyka filmów. Konieczne i ważne dla starszego pokolenia rozliczenie z historią, wojną i PRLem już się dokonało. Teraz czas na nowe kino i współcześni twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Polskie produkcje odnoszą sukcesy, także poza granicami kraju. Dobrym przykładem jest „Ida” Pawła Pawlikowskiego. Film otrzymał, jako pierwsza polska produkcja, nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA), poza tym jest nominowany do Oscarów w dwóch kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny i najlepsze zdjęcia. To nie przypadek. W ostatnich latach polskie produkcje zdobywały nagrody m.in. na festiwalach w Londynie („Bogowie”), Valladolid („W ciemności”) i w Wenecji („Essential Killing”).

Zobacz też: "Ida" zdobyła hiszpańskiego oscara


Gonimy czołówkę

Renoma potwierdzona nagrodami przekłada się na oglądalność, ale także na możliwości finansowe kolejnych produkcji. Na filmy realizowane w naszym kraju przychylnym okiem patrzą też sponsorzy, a co za tym idzie polskie produkcje zwiększają swoje budżety.

Choć budżet „Bitwy pod Wiedniem” (50 mln zł), największego polskiego filmu ostatnich lat jest wciąż dziesięciokrotnie niższy niż amerykańskich superprodukcji, to z roku na rok ten dystans się zmniejsza.

Jednak nie zawsze finanse odgrywają główną rolę. Nagradzane rodzime produkcje zamykały się często w budżecie mniejszym niż 10 milionów złotych, jak choćby „Ida” czy „Bogowie”. Zatem zestawiając wydane pieniądze z jakością, już teraz jesteśmy w światowej czołówce.

Zobacz też: Hiszpanka - efekty wciskają w fotel

Kino to wygoda

Z sukcesu rodzimych produkcji cieszą się także właściciele kin. W zeszłym roku liczba widzów przekroczyła 40 milionów. Zapytałem znajomych, dlaczego tak często wybierają się właśnie do kina. Przeważały odpowiedzi, że doceniają jakość odbioru. Ważne jest dla nich skupienie na filmie i świadomość tego, że płaci się za kulturę. Wysoko została też oceniona możliwość wyjścia ze znajomymi. Dlaczego jednak wybieramy polskie produkcje?

- Polskie kino jedzie po bandzie. Szczególnie lubię filmy Smarzowskiego, bo przekazują prawdę uniwersalną. To taki odpoczynek od codziennych informacji - mówi Zbigniew Bujak, student Uniwersytetu Warszawskiego.

Kino konkuruje z książką i muzyką. Cena biletu dla jednej osoby waha się od 15 do 27 zł, choć korzystając z licznych promocji można obejrzeć film nawet za 10 złotych. Dla porównywalna cena książki to około 40 zł a płyty CD około 35 zł. Kino posiada jednak pewną przewagę.

Po pierwsze odbiór. Większość widzów oglądających film w kinie zobaczy go w spokojnym zaciszu sali, od początku do końca. Zakup książki lub płyty takiego komfortu odbioru nam nie gwarantuje.

Po drugie – rozrywka ze znajomymi. Choć książkę czy płytę można pożyczyć, to dyskusje o wrażeniach trzeba odłożyć do czasu, aż zainteresowani ją przeczytają lub odsłuchają. Do kina można wybrać się wspólnie i komentować zaraz po wyjściu. Niektórzy debatują już w trakcie filmu, jednak inni widzowie nie są z tego powodu zbyt szczęśliwi.

Po trzecie rozpoznawalność. Dzięki reklamie i nagrodom o rodzimym filmie słyszymy coraz częściej. Miejmy nadzieję, że już wkrótce usłyszymy o kolejnych nagrodach polskich produkcji a przyszłe filmy będą przyciągały do kin coraz więcej osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto