Zimowe Ptakolicznie 2014: Mikołów. Ptaki były, za to obserwatorów niewielu

Zimowe Ptakoliczenie 2014: Mikołów

Zimowe ptakoliczenie już za nami, ale na takim mrozie chętnych do obserwacji nie było wielu
Frekwencyjnego szaleństwa nie było, ale też nie ma się co dziwić. Zimowe ptakolicznie jak co roku odbyło się w ostatni weekend stycznia, kiedy mróz dawał się ostro we znaki.

Najpierw do akcji zgłosiły się trzy osoby, bardzo szybko ekipa zmniejszyła się do dwóch osób, które spacerowały w Mikołowie-Mokrem z Łukaszem Fuglewiczem, organizatorem ptakoliczenia w Mikołowie. - W tym roku rzeczywiście pogoda nie sprzyjała obserwacjom, w wielu miejscach trzeba przystawać w ciszy, wyczekiwać, nasłuchiwać, co przy takich temperaturach, jak w minioną sobotę, oznacza po prostu drętwienie - śmieje się Łukasz Fuglewicz.

Ale akcja nie była bezowocna. Wśród wypatrzonych ptaków aż 10 gatunków. - Najwięcej zaobserwowaliśmy czyży, bo ok. 50 w jednym miejscu, mróz zadziałał na nie tak, że skupiły się w koronie jednego drzewa i właściwie nie płoszyły się - komentuje Łukasz Fuglewicz. Czyże przylatują do nas ze wschodu i północy.

Sporo też było mazurków, typowych dla podmiejskiego, rolniczego krajobrazu o tej porze roku. Ptaków wypatruje się też zawsze przy karmnikach. - Zdarza się, że ptakoliczenie ogranicza się tylko do obserwacji karmników, bo tu zlatują się wszystkie ptaki w okolicy. Uczestnicy tegorocznej akcji w karmnikach i ich okolicach wypatrzyli kowalika, kosa, sikorkę modraszkę i sikorkę bogatkę, a także mazurka.

Akcja zimowego liczenia ptaków w Mikołowie odbywa się w ramach "Zimowego Ptakoliczenia" organizowanego przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP).
Podczas zimowego ptakoliczenia wystarczy przez godzinę obserwować ptaki: przez okno, przy karmniku, na podwórku, w parku lub innym miejscu w swojej miejscowości. Jak informują organizatorzy, podczas akcji liczone są ptaki w miastach i wioskach.
Cała akcja ptakoliczenia jest wzorowana na brytyjskim Big Garden Birdwatch, gromadzącej co roku setki tysięcy Brytyjczyków. Może i u nas chętnych przybędzie?