Przyznam, że zawsze chciałam mieć córkę, a urodziło mi się pięciu synów. Nie mam pojęcia, jak się wychowuje dziewczynki, ale mogę powiedzieć, że synów wychowałam dobrze. I jestem szczęśliwą mamą - mówi Bronisława Kopytko.
Praca i dom
Dzień Matki to dla wszystkich wyjątkowe święto. Tomasz, Damian, Artur, Krzysztof i Łukasz jak co roku przyniosą mamie kwiaty i złożą życzenia. Pani Bronisława przygotuje jakieś ciasto, a kiedy dołączy do nich tata - Józef Kopytko - pewnie rozmawiać będą o futbolu i Polonii Łaziska, której wszyscy są lub byli zawodnikami.
- Są jak pięciu muszkieterów - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - twierdzi Bronisława Kopytko. - To im pozostało od dzieciństwa. Zawsze trzymali się razem i jeden drugiemu nie dał zrobić krzywdy. No i futbol. Wiedziałam, że będą grali w piłkę, odkąd najstarszy syn Tomek zaczął ich zabierać na boisko i uczył grać.
Wychować pięciu chłopców, których dzieli kilka lat, na pewno nie jest łatwo.
- Cały czas pracowałam w ERG-u - dodaje pani Bronisława. - Musieliśmy z mężem dzielić czas. Jak on miał nocną zmianę, ja byłam w domu. Potem mąż wyjechał za granicę, więc musiałam się zwolnić. Po jakimś czasie podjęłam pracę w spółdzielni mieszkaniowej. Chłopcy szybko nauczyli się samodzielności, w czym pomógł nam najstarszy syn Tomek. Choć pozostali są niewiele młodsi, ma wśród nich duży autorytet. I tak jest do dziś. Kiedy pojawia się jakiś problem, Tomek zbiera wszystkich przy stole i rozmawiają. Większych problemów z chłopcami nie było, choć zdarzało się, że trzeba było na nich krzyknąć.
Piłkarski klan
Cała piątka gra w piłkę nożną w Polonii (Damian ostatnio był w wojsku).
- Początkowo mąż się trochę buntował, ale ja uważałam, że futbol i w ogóle sport ma bardzo dobry wpływ na chłopców - mówi mama piłkarzy. - Wychowuje, uczy obowiązkowości, systematyczności, pozwala w dobry sposób zagospodarować czas wolny. Daje też możliwość wyżycia się, zrealizowania swoich marzeń i ambicji. To dla młodego, dorastającego człowieka świetne hobby i dobra szkoła życia.
Rodzice chodzą na wszystkie mecze Polonii w Łaziskach, czasami kibicują na wyjazdach. Dziś właściwie trudno wyobrazić sobie ich życie bez futbolu.
Jacy są?
Artur i Tomek mają swoje mieszkania, pozostali są jeszcze z rodzicami. Żaden się jeszcze nie ożenił, choć mają dziewczyny, jak mówi ich mama - koleżanki. Tomek jest inżynierem, ale dalej studiuje, pracuje w hucie i jest jednym z trenerów w Polonii. Damian przerwał studia (budowa maszyn), teraz wrócił z wojska i planuje kontynuować naukę. Artur pracuje w Urzędzie Miasta, a Krzysiek skończył technikum elektryczne i pracuje w jednej z firm w Tychach. Łukasz w tym roku zdaje maturę, chce iść na AWF.
- Najspokojniejszy i zrównoważony jest Damian, podobni są Tomek i Artur, natomiast Krzysiek to nerwus, zawsze mówi, co myśli. Łukasz z kolei jest największym buntownikiem, uważa, że jako najmłodszemu, wszystko mu się należy - ocenia swoich chłopców mama, po czym dodaje:
- Nie ma jednej recepty, jak dobrze wychować dziecko. Ja też jej nie mam, ale wiem, że z dziećmi zawsze trzeba rozmawiać - kiedy mają po kilka lat, kiedy zaczynają chodzić do szkoły i potem, kiedy podejmują pierwsze życiowe decyzje, kiedy pojawiają się problemy. Trzeba ich spokojnie wysłuchać. Dzieci muszą poczuć, że mają w rodzinie oparcie, bo w przyszłości nam rodzicom odwdzięczą się tym samym. I ważne jest, by przekazywać im te wartości, które nam pomogły w życiu i którymi my się kierowaliśmy.
Dla każdego dziecka matka jest kimś wyjątkowym. I dla swoich synów pani Bronisława jest właśnie taką osobą. A że nie było jej dane mieć córki? Cóż, być może będzie miała... wnuczkę.
Arka Gdynia nie zagra w PKO Ekstraklasie! Przegrała baraż z Motorem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?