Lekarze w szpitalu powiatowym przy ul. Waryńskiego nie myślą, przynajmniej na razie, o zaostrzeniu prowadzonego od lipca strajku. Informuje o nim plansza na wejściu do lecznicy. W przeprowadzonym parę miesięcy temu referendum poparli go wszyscy lekarze. Polega na przyjmowaniu wyłącznie pacjentów w stanie zagrożenia życia, jednak, jak przyznaje Robert Kiełbasiński, przewodniczący oddziału terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w praktyce rzadko który jest odsyłany do domu.
- Nasz protest ma wymiar symboliczny i nie jest wymierzony w pacjentów - wyjaśnia. - Poczucie etyki nie pozwala nam na drastyczne rozwiązania. Kieruje nami poczucie odpowiedzialności - wyjaśnia.
Żaden z mikołowskich lekarzy nie złożył także wypowiedzenia z pracy, chociaż, zdaniem Kiełbasińskiego, nie zostały spełnione żadne z wysuniętych przez nich postulatów, co więcej - nie dostali nawet propozycji rozwiązania przestawionych problemów. Jednocześnie zaręcza, iż w Mikołowie nie dojdzie do tak dramatycznych scen, jak w Częstochowie, gdzie ze względu na brak lekarzy trzeba było ewakuować szpital.
Piotr Hensel z Orzesza, który od kilku dni jest pacjentem lecznicy, potwierdza, iż protestu medyków nie odczuwa.
- Dobrze, jeżeli walcząc o swoje, nie robią niczego, na czym mieliby cierpieć pacjenci - mówi.
Mikołowski szpital może się od kilku dni szczycić certyfikatem akredytacyjnym dowodzącym, że oferuje usługi na najwyższym poziomie. Dołączył tym samym do grona 10 placówek w województwie śląskim i 65 placówek w całej Polsce, które posiadają taki status przyznawany przez Centrum Monitorowania Jakości i Ochrony Zdrowia w Krakowie. Certyfikat przyznany został na trzy lata.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?