Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwa słynne wiersze o tragedii na kopalni "Wujek" napisali mikołowianie

Bogdan Prejs
Kiedy w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku wprowadzano w Polsce stan wojenny, Marian Sworzeń siedział akurat nad jednym z sędziowskich uzasadnień. Prawnik z wykształcenia, pracował w sądzie rodzinnym w Mikołowie, w ...

Kiedy w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku wprowadzano w Polsce stan wojenny, Marian Sworzeń siedział akurat nad jednym z sędziowskich uzasadnień. Prawnik z wykształcenia, pracował w sądzie rodzinnym w Mikołowie, w którym mieszkał od czerwca 1980 roku z żoną Teresą i półtoraroczną wówczas Joasią, dziś lekarką świeżo po studiach medycznych. Sworzeniowie mieli mieszkanie w bloku na os. Adama Mickiewicza.

- 13 grudnia po południu otrzymałem kartę mobilizacyjną do sądu wojskowego w Katowicach - wspomina. Żona była akurat w Niemczech. Asią zaopiekowali się sąsiedzi. Wrócił po trzech dniach. Wieczorem usłyszał o tragedii, do jakiej doszło na kopalni "Wujek". Nie miał wątpliwości, że nie może zostać wobec niej obojętnym, ale jeszcze nie wiedział, jak wyrazić swoje uczucia.

16 grudnia 1982 roku, mieszkająca w tym samym, co Sworzeń bloku, Bogumiła Krawczyk-Wnuk jechała do Paniów do koleżanki. W autobusie panowała grobowa cisza przerywana jedynie rozpaczliwym płaczem dwóch kobiet. - Miałam w kieszeni relanium, więc podsunęłam im. To one powiedziały mi, co się stało w Katowicach - pamięta to jak dziś. Jeszcze tego samego wieczora napisała wiersz "Po rozgromieniu protestu na "Wujku".

Strzelała słowami

- Musiałam to zrobić, czułam taką wewnętrzną potrzebę, bo nie wiedziałam, czy kiedykolwiek ktoś się o tych ludzi upomni - opowiada. - Pisałam go ze łzami w oczach.

To był pierwszy z jej cyklu wierszy wojennych. Podarowała go na Gwiazdkę swemu ojcu Pawłowi Krawczykowi, który zachęcił ją do napisania kolejnych.

- Może to niedobrze zabrzmi, ale jestem dumna, że napisałam te wiersze i że starczyło mi na to odwagi. Myślę, że to były moje pociski wymierzone w oprawców. Przecież nie mogłam strzelać inaczej, jak tylko słowami - mówi.

Minęło kilka tygodni, kiedy w lutym 1982 roku Sworzeń zasiadł przed pustą kartką, na którą postanowił przelać swoje uczucia.

- Miałem wrażenie osaczenia - wspomina tamten wieczór. - Stan wojenny trwał już ponad dwa miesiące. Wiedziałem, że na cmentarzu ewangelickim w Mikołowie spoczywa Joachim Gnida, jedna z ofiar z "Wujka". Była jeszcze zima, ale myślałem już o wiośnie, zbliżały się Święta Wielkanocne.

Wiersz, pisany jako słowa piosenki, zatytułował "Chłopcy z kopalni "Wujek". Miał w pamięci ówczesny opozycyjny slogan "Zima wasza, wiosna nasza". Dlatego anioł z jego utworu "przedziera się", jak mówi, przez góry do Polski, by oddać hołd tym, którzy zginęli. Tekst pokazał swym przyjaciołom Annie i Marianowi Kudełkom.

- Ania skomponowała muzykę i grała na gitarze. Refren śpiewała razem z mężem. Piosenkę nagrali na kasetę. Działo się to w ich ówczesnym mieszkaniu w Wełnowcu. Byłem przy tym obecny, ale sam nie śpiewałem - opowiada Sworzeń. - Na kasecie znalazły się jeszcze dwa inne utwory z muzyką Ani: "Boże, coś Polskę na nową próbę wystawił" i "Nie czytałeś Pascala, generale".

Przekazał ją swemu staremu znajomemu Witoldowi Gadomskiemu, wówczas redaktorowi podziemnej "Niepodległości".

Sworzeń dał Gadomskiemu nie tylko kasetę, ale także wiersz Bogumiły Krawczyk-Wnuk "Gdańska kołysanka dla wnuka Birkuta". Dzięki temu ukazał się on, podobnie jak jego utwór, na łamach "Niepodległości". Ona sama podarowała rękopisy swych wierszy Wojciechowi Czechowi, który jeszcze nie przewidywał, że dziesięć lat później będzie wojewodą katowickim. Panią Bogumiłę znał, był wszak niegdyś członkiem drużyny wodniackiej prowadzonej przez jej ojca. To on przekazał je dalej.

- Tym sposobem dwa utwory wywiozła do Anglii zmarła niedawno aktorka Maria Pyzik - powiedział nam Bogumiła Krawczyk-Wnuk. - Właśnie tak, jak sądzę, trafiły do "Głosu Ameryki". 13 grudnia 1982 roku recytowała je na antenie Róża Nowotarska.

Wcześniej miała okazję wysłuchać wykonania jednego ze swych wierszy na nielegalnym spotkaniu w Katowicach. Na tym samym aktorzy zaprezentowali również utwór Sworzenia. On sam mówi, że w ich spisanych wspomnieniach, z którymi się kiedyś zetknął, wyczytał, iż był to utwór, którym z reguły kończyli swoje występy. Piosenkę prezentowało także Radio Wolna Europa, ponieważ nagrana na Wełnowcu kaseta trafiła na Zachód.

Żyli pod pseudonimami

Oba utwory - "Po rozgromieniu protestu na "Wujku" i "Chłopcy z kopalni "Wujek", który na dodatek zmienił z czasem tytuł na "Wspomnienie "Wujka" - zaczęły żyć własnym życiem, niezależnym od ich autorów. Co więcej, obydwa krążyły jako dzieła anonimowe, a w najlepszym razie sygnowane pseudonimami Kazimierz Winkor i Jan Lawicz. Ten pierwszy, używany przez Bogumiłę Krawczyk-Wnuk, jest anagramem słowa "Korwin" - tego właśnie herbu był Kazimierz Pułaski, o jakim poetka napisała w 1978 roku niewydaną nigdy powieść "Do nieba wakansu". - Mój tata ma na imię Jan. Reszta to poezja - "nasz naród jest jak lawa" - wyjaśnia swój pseudonim Sworzeń. - Inne wiersze w "Niepodległości" też tak sygnowałem, natomiast artykuły opatrywałem podpisem "Tomasz Zieliński".

Jego nazwisko, jako autora słynnej pieśni, zostało oficjalnie podane dopiero w 1989 roku. Bogumiła Krawczyk-Wnuk doczekała się tej satysfakcji dopiero w roku... 2001, czyli po 20 latach od napisania swego wiersza, na łamach DZ.


Marian Sworzeń
„Chłopcy z kopalni „Wujek”

Naręcza wiosennych kwiatów
rozświetlą wnętrza kościołów,
przy wielkanocnym grobie
zastygną warty aniołów.
I wasz dzień kiedyś nadejdzie,
chłopcy z kopalni „Wujek”.
Anioł pod płaszczem skrzydła ukryje,
przez góry do Polski się przedrze
i głaz wam znad grobu odsunie.
Pochylą się ludzkie serca
krzyż ucałować rozpięty,
by jednym westchnieniem objąć
swój żywot grzeszny i święty.
Podwójne krzyże Poznania,
podwójne krzyże Gdańska,
mała drzewina z Katowic
to męka nasza – i Pańska.
Zadzwonią dzwony na jutrznię,
niejeden z nas oczy przetrze,
gdzie ciało było i całun –
drga zaskoczone powietrze.
Tak wielu nas jeszcze czeka,
tak wiele spraw się powtórzy.
Judasz sam siebie osądzi
i Piotr – po zaparciu się – wróci.

Bogumiła Krawczyk-Wnuk
Po rozgromieniu protestu na „Wujku”

– A gdy się zakończyła
krwawa rzecz,
Kiedy wokół kopalni
kordon rozciągnięto,
Święta Barbórka spojrzała
na trzymany w dłoni miecz
i pożałowała,
że jest kobietą
i świętą...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dwa słynne wiersze o tragedii na kopalni "Wujek" napisali mikołowianie - Mikołów Nasze Miasto

Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto