"Dużo osób stąd wyjeżdża, bardzo dużo... Jak ktoś ma okazję i ucieknie, to już nie wraca (...) Nie ma szans, żeby wrócili, bo tu nie ma życia. Powiem tak - tu każdy żyje z dnia na dzień, tu nie ma ani przyszłości, ani niczego. Głównie chodzi o pracę, ale nie tylko. Jest bezprawie. Kilkudziesięciu mieszkańców tego miasteczka przebywało w zakładach karnych. I wszystko młodzi ludzie... Policjanci prowokują, nie wiem dlaczego. Jak młody człowiek wyjdzie z aresztu śledczego, policja chce go wcisnąć z powrotem. Obawiam się nowego wyroku”, mówi 25-letni Kamil, który za kratkami spędził w sumie pięć lat i cztery miesiące. „Najgorsza w zakładzie karnym jest tęsknota, smutek... Za tym, żeby iść na spacer (...) Tęskniłem za światem, za przyrodą. Bywały dni, że się rozmawiało normalnie i to były szczere rozmowy. Odkryłem tam swój talent w malowaniu. Maluję kartki, koszulki, portrety”.
To jedna z opowieści, które towarzyszyły zdjęciom na wystawie pt. „Portret prowincji”. Jest fragmentem materiału zamieszczonego w książce pod tym samym tytułem oraz na stronie internetowej portretprowincji.pl. To wspólna praca Jacentego Dędka i jego żony Katarzyny, którzy dotarli do 421 małych miejscowości, gdzie spotkali różnych ludzi i wysłuchali najróżniejszych opowieści.
- „_Dziękuję, że mogłem to powiedzieć_”, powiedział Kamil. Ale nie tylko on cieszył się ze spotkania z nami - mówił Jacenty Dędek, fotograf, którego zdjęcia publikowały „Duży Format”, „Tygodnik Powszechny”, „Polityka”, „Przekrój”, „Newsweek”, „Wprost”, „Forbes”, „Przegląd”, „Focus”, „Voyage” oraz wiele innych tygodników i dzienników.
Choć jeżdżenie po polskiej prowincji zakończyło się pięć lat temu, to te wszystkie spotkania cały czas w nim żyją. Historie, które usłyszał wraz z żoną nadal żywo tkwią w ich pamięci.
„_Tu mieszkam, a urodziłem się w Tuchlinie na przejeździe kolejowym, karetka nie zdążyła mnie dowieźć do Orzysza. Tak w ogóle, tutaj wszyscy żyją w zgodzie. Ludzie się znają (...) Jak byłem kawalerem, dużo świata zwiedziłem, najdalej byłem w Wadowicach_” - to fragment opowieści 45-letniego Grzegorza z województwa warmińsko-mazurskiego.
„Tu się urodziłem i tu chcę żyć”, mówi Wiesław z woj. opolskiego, który miał szansę na mieszkanie w Głuchołazach, ale wybrał swoją wieś. „Przede wszystkim nie ma hałasu takiego jak w dużym mieście. Nie ma takich tłumów, takich kolejek. Mieszkałem we Wrocławiu jakiś czas i w dużych miastach też mieszkałem. Tam każdy się spieszy i nie ma czasu na nic (...) Prowincja to jest coś małego, ale pięknego (...) Tu się fajnie żyje”.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?