Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jerzy Strzeja, astronom-amator opowiada o swojej pasji i bolączkach astronomów

Damian Baran
Jerzy Strzeja i jego teleskop
Jerzy Strzeja i jego teleskop Damian Baran
Jest takie miejsce na terenie Mikołowa, które odwiedzają w pogodne noce miłośnicy astronomii. Przyjeżdżają z Gliwic, Zabrza, Przyszowic, Rudy Śląskiej. Jak mówią, są spychani na rubieże, gdyż w ich stronach o widoku gwiazd można już tylko pomarzyć. Tym miejscem jest Mokre.

– Niebo gwiaździste jakie pamiętają jeszcze kilkanaście lat temu, zostało zniszczone przez masowe instalowanie oświetlenia w miastach, gminach i parkach, a którego spora część ucieka w niebo. Ironia losu, niszczenie gwiezdnego nieba odbywa się w imię ekologii i oszczędności energii elektrycznej gdyż wymieniono latarnie na jaśniejsze i ponoć oszczędniejsze. Ognisty pierścień świateł autostrady dopełnił czarę goryczy - mówi Jerzy Strzeja, astronom-amator z Paniów.

W poprzedni czwartek w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbyło się spotkanie z nim pt. Ratujmy kosmos. – Opowiadałem, jak nasz kosmos zniknie sprzed naszych oczu, bo tylko jeden procent mieszkańców Unii Europejskiej ma ciemne niebo By widzieć gwiazdy jak je Pan Bóg stworzył, trzeba wyjechać w Bieszczady, Bory Tucholskie, lub na Mazury. Słowem daleko. Fakt, to mikołowskie niebo też nie jest doskonałe, ale jest blisko. Fani gwiezdnych widoków mają nadzieję, że ten zakątek Śląska pozostanie swoistą enklawą gwiazd w centrum metropolii - tłumaczy astronom.

Pasjonaci astronomii wiązali nadzieję z Sośnią Górą, ale teraz gdy powstaje tam Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej Śląskiego Ogrodu Botanicznego, musieli przełknąć gorzką pigułkę. – Sośnia Góra została rozświetlona kilkudziesięcioma latarniami, mimo iż to ustronny zakątek. Obawiamy się, że kwestią czasu jest wchłonięcie tego cudnego miejsca przez lawinę oświetlenia. Jeśli nie zostaną podjęte konkretne działania w kwestii ochrony ciemnego nieba, pokolenie dzisiejszych czterdziestolatków będzie ostatnim które pamięta z dzieciństwa Drogę Mleczną na śląskim niebie. Żyjemy w niezwykłych czasach. Czytelnik popularno naukowej prasy dysponuje wiedzą o jakiej 100 lat temu astronomowie nawet nie śnili. Nie może jednak wyjść przed dom, spojrzeć w niebo i podziwiać gwiazdy - opowiada Strzeja.

Brak ciemnego nieba to zmora dzisiejszych czasów dla astronomów, wynik z słów Jerzego Strzeji. On sam się bunkruje na swoim podwórko, jak to określa, by coś zaobserwować. Płyta na drzewie służy mu jako parawan przed dobiegającym światłem z ulicznej latarni. Wokół jego punktu obserwacyjnego są również rozwieszone folie, które chronią przed reflektorami z przejeżdżających samochodów. Teleskop zwierciadlany i optyczny są sprzętem, który posiada astronom. - Teleskop zwierciadlany jest systemu Newtona. Są różne systemy teleskopów, ale ten jest wśród amatorów najbardziej popularny - mówi.

Gdy go kupował, kosztował 2000 zł. Strzeja twierdzi, że przy ciemnym niebie można zaobserwować za pomocą niego prawie wszystko, od galaktyk po komety. Jego największym sukcesem było dostrzeżenie gromada kulistej zwanej międzygalaktycznym wędrowcem w gwiazdozbiorze Rysia. – To było jednak w zimie i w zenicie - tłumaczy Strzeja. Drugi teleskop służy mu między innymi do wstępnego rozpoznania pogody. Z słów naszego rozmówcy wynika, że astronomom wypada w dzisiejszych czasach życzyć jednego, ciemności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto