Michał Słowioczek, podróżnik i pomysłodawca Łaziskiego Festiwalu "Pod Górę" [ROZMOWA]

Co znaczy "podróż" w słowniku Michała Słowioczka?

To zawsze wyjazd w nieznane. W miejsca, o których potem można snuć opowieści.

Rola opowiadającego wraca do łask, coraz częściej organizowane są spotkania z podróżnikami, co roku przybywa też kolejnych festiwali. Podróż jest w cenie, o ile później się o niej opowie, zaprezentuje zdjęcia, pokaże filmy?

Dzisiaj podróżnik musi być multimedialny, najlepiej z dostępem do internetu, by podróż relacjonować na bieżąco. Osobnym tematem są prelekcje na spotkaniach podróżniczych. Tu liczy się umiejętność opowiadania. Czasem bywa tak, że podróżnicy pokażą zaledwie kilka zdjęć, ale wokół nich zbudują taką opowieść, że słucha się ich z zapartym tchem.

Ostatnio opowiadał pan w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mikołowie o swojej podróży do Ekwadoru. Jak wyglądają przygotowania do takiej prelekcji?

Do ekwadorskiej podróży wracałem już kilka razy przy okazji spotkań organizowanych w Mikołowie, w Łaziskach Górnych. A przygotowaniem do takich wystąpień jest każda podróż i udział w festiwalach podróżniczych. Słucha się innych prelegentów, widzi się słabe i mocne strony tych wystąpień. Sam pojawiam się na różnych festiwalach jako gość, ale też uczestnik rywalizujący z innymi w części konkursowej.

Występowanie na festiwalach to jedno, ale przygotowuje pan także swój festiwal w Łaziskach Górnych.

Tak, przygotowania już trwają, mimo że festiwal dopiero we wrześniu. Już trzeba rozglądać się za prelegentami.