Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na ostrzu szpady

Leszek Sobieraj
Jakie będą losy sekcji szermierczej AKS i UKS Trójka Mikołów? Fot. L. Sobieraj
Jakie będą losy sekcji szermierczej AKS i UKS Trójka Mikołów? Fot. L. Sobieraj
Sytuacja jest nienormalna, bo z trenerem Bogdanem Wrotnym trenują dwie jego córki i Asia Miłosz, a z trenerką Joanną Hunger – reszta czyli prawie 30 dzieci.

Sytuacja jest nienormalna, bo z trenerem Bogdanem Wrotnym trenują dwie jego córki i Asia Miłosz, a z trenerką Joanną Hunger – reszta czyli prawie 30 dzieci. Tymczasem on jest trenerem głównym i ma etat, a pani Hunger nie – mówią zdenerwowani rodzice zawodników sekcji szermierczej AKS Mikołów. Przedłużający się konflikt nie służy ani klubowi ani zawodnikom. Jak do niego doszło?

Ostatnie lata przyniosły spore ożywienie w mikołowskiej szermierce. Niemal podwoiła się liczba zawodników, powstał drugi klub (UKS Trójka – jako zaplecze sekcji AKS), pojawiło się więcej sprzętu, zawodniczki i zawodnicy wyjeżdżają na wszystkie liczące się w Polsce turnieje młodzieżowe, a kilkoro otrzymało powołania do kadry Śląska. Dzięki wsparciu finansowemu miasta, działacze organizują zawody ogólnopolskie i wojewódzkie – Pierwszy Szermierczy Krok.

Dlaczego zatem jest tak źle, skoro jest tak dobrze?
– W ubiegłym roku trener Bogdan Wrotny poprosił nas o pomoc, bo nie mógł sobie poradzić z tak liczną grupą – mówi Beata Grochecka, matka dwóch zawodniczek. – Wówczas zwróciliśmy się do Joanny Hunger. Kiedy zaczęła przychodzić na treningi, Wrotnemu... przestało się to podobać.

– Trener Wrotny w ogóle nie jeździ na zawody, nawet na te, które odbywają się w Mikołowie, rzadko przychodzi – dodaje inny z rodziców, Marek Trendota. – Zachowuje się tak, jakby go to w ogóle nie interesowało. Większość rodziców chce zmiany trenera, bo naszym zdaniem nie opiekuje się właściwie dziećmi, a jego praca nie daje gwarancji, że będą robić postępy. Napisaliśmy pismo do prezesa Zawiszowskiego, by od września ubiegłego roku nie przedłużać umowy z Bogdanem Wrotnym.

Na zebraniu z zarządem klubu ustaliliśmy, że od października na stanowisku trenera zatrudniona zostanie Joanna Hunger, kiedy zdobędzie potrzebne kwalifikacje. Rodzicom dano wolną rękę w doborze kierownika. Został nim Andrzej Nowrot, bo w tej roli sprawdza się znakomicie, poświęcając cały swój czas działalności w sekcji. W listopadzie prezes Zawiszowski zrobił drugie zebranie i oświadczył, że... Wrotny wraca. Po prostu z nas zakpił.

– Trener Wrotny wrócił do hali, ustawił dzieci i powiedział, że mają wybrać z kim chcą trenować – dodaje Beata Grochecka. – Troje czy czworo dzieci, w tym jego dwie córki, stanęły po jego stronie. I taka sytuacja jest do dziś. Trener podejmuje niezrozumiałe decyzje. Jedna z moich córek jest spośród zawodników AKS najwyżej sklasyfikowana w ogólnopolskim rankingu.

Tymczasem niedawno trener jej powiedział, że nie może jechać na mistrzostwa Polski, bo nie pasuje do jego koncepcji. Zrobił eliminacje w sekcji i wypadła źle. Ale cykl przygotowań jest taki, że przed ważnymi startami, nie robi się takich walk. Córka pojechała indywidualnie i wypadła najlepiej z całej ekipy!

- Trzeba pomyśleć o usamodzielnieniu UKS, który może stać się klubem dla wszystkich bez względu na wiek i umiejętności – dodaje Krzysztof Jędrzejewski (szermierkę trenuje jego córka i syn). - Inaczej wszystko się rozleci. Niektórzy rodzice zapiszą dzieci do klubu w Katowicach czy Radlinie, inne po prostu zrezygnują.

Niechciany przez większość rodziców trener Bogdan Wrotny przedstawia swoje argumenty. – Konflikt pojawił się, kiedy poprosiłem Andrzeja Nowrota, by pomagał mi w pracy z najmłodszymi. Po pewnym czasie powiedział, że nie będzie pracował z dziećmi, ale że będzie kierownikiem. Zostałem znów sam i wówczas zwróciłem się do Joanny Hunger.

Bardzo się jednak na niej zawiodłem. Nie chodzi mi o jej umiejętności trenerskie, ale że przeszła na stronę Andrzeja Nowrota. Zrobiły się dwa obozy, więc zarząd zawiesił mnie i Nowrota jako kierownika. Joanna Hunger nie miała wtedy uprawnień trenerskich, Nowrot też nie, a zajęcia toczyły się normalnie. To była samowolka, na którą nie mogłem się zgodzić. Jeśli chodzi o zarzut, że nie jeżdżę na zawody, to chcę wyjaśnić, że trener pracuje w klubie, podczas zajęć, a na zawodach nie jest potrzebny zawodnikowi. Poza tym zaocznie studiuję na AWF i nie zawsze mogę jeździć z zawodnikami.

Inną przyczynę konfliktu podaje Andrzej Nowrot, który do tej pory pełnił funkcję kierownika sekcji?
– Konflikt zaczął się w 2003 roku i zarząd klubu był o wszystkim poinformowany. Pod koniec 2003 roku, komisja rewizyjna, w której działałem, stwierdziła nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy w UKS. Wówczas o wydatkach tych decydował Bogdan Wrotny. Nie podobało nam się wiele spraw, więc zaproponowałem, aby komisja sprawdzała wydatki nie raz do roku, ale za każdym razem. I powstał konflikt.

Wówczas Wrotny powiedział: albo ja, albo Nowrot. I rodzice zadecydowali, żebym ja kierował sekcją. Jakie widzę rozwiązanie? Dobrze byłoby kontynuować współpracę UKS i AKS jako jednej grupy szermierzy. Jeśli jednak okaże się to niemożliwe, można dokonać podziału. Obie sekcje powinny otrzymać taką pulę środków, by była ona odpowiednia do ilości trenujących zawodników.

Ile ludzi – tyle racji i argumentów. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe dni zadecydują o przyszłości mikołowskiej szermierki. Oby tylko zwaśnione strony, działacze, trenerzy mieli na uwadze jedno – dobro młodych zawodników, a także to, by ta ciekawa dyscyplina nie zniknęła na dobre życia miasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto