Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddam żużel w dobre ręce

Bogdan Prejs
Jerzy Sztajgli już od wielu miesięcy walczy o zlikwidowanie składowiska przy Mifamie. Fot. Bogdan Prejs
Jerzy Sztajgli już od wielu miesięcy walczy o zlikwidowanie składowiska przy Mifamie. Fot. Bogdan Prejs
Składowisko popiołu i żużla obok kotłowni "Mifamy" przy ul. Rybnickiej rośnie, jak twierdzi mieszkający w jej pobliżu Jerzy Sztajgli, w zastraszającym tempie. Widzi je z okien swojego mieszkania na osiedlu Mickiewicza.

Składowisko popiołu i żużla obok kotłowni "Mifamy" przy ul. Rybnickiej rośnie, jak twierdzi mieszkający w jej pobliżu Jerzy Sztajgli, w zastraszającym tempie. Widzi je z okien swojego mieszkania na osiedlu Mickiewicza.

- Ta hałda to zagrożenie ekologiczne - uważa.

Cytuje wyniki ekspertyzy, według której 12 procent popiołu stanowi niespalony węgiel. Dodaje, że mieszkańcy pobliskich domów skarżą się na smród oraz kurz i pył, które wiatr roznosi po okolicy.

Kierownik kotłowni Eugeniusz Myszor nie zaprzecza, że składowisko rośnie, ale jego zdaniem, w trwającym obecnie okresie grzewczym, to przecież naturalne.
- Będziemy pozbywać się tych odpadów na wiosnę, bo wtedy ruszają roboty drogowe. Wezmą je zajmujące się tym przedsiębiorstwa. Kilka z nich już się awizowało w tej sprawie - zaręcza.

"Mifama" oddaje materiał z hałdy za darmo, ale odbiorca musi zapewnić sobie transport. Odpad, jaki się na niej znajduje, wykorzystywany jest jako podkład do budowy dróg.
Zdaniem kierownika na hałdzie jest obecnie od 3 do 4 tys. ton popiołu i żużla.
- Na ich składowanie mamy pozwolenie wojewody. Jest zgoda na 6 tysięcy ton, czyli na więcej, niż jest tu teraz.

Jerzy Sztajgli łapie się za głowę. Jego zdaniem przy kotłowni składowane jest teraz około 30 tys. ton odpadów popaleniskowych. Swoją opinię podpiera zdaniem szefa jednej z firm zajmujących się wykorzystaniem żużla popaleniskowego do budowy dróg. Wylicza, że kotłownia zimą spala na dobę 120 ton węgla, każdego dnia przybywa jakieś 30 ton odpadu, więc już w ciągu miesiąca daje to tysiąc ton.
- A tam niczego nie ubywa już od ładnych paru lat - twierdzi Sztajgli, obliczając szybko, że do wywiezienia tych odpadów potrzeba by tysiąc trzydziestotonowych ciężarówek.

O rozwiązanie problemu z hałdą monituje w Radzie Miasta, której jest członkiem. Domaga się podjęcia stosownych kroków. Burmistrz Marek Balcer mówi, że nie może zmusić prywatnej firmy do podpisania z inną umowy na likwidację składowiska.
- Możemy jedynie złożyć wniosek do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o sprawdzenie, dlaczego te popioły tam zalegają - mówi.
- Jeżeli nie będzie żadnej reakcji, tam dojdzie do katastrofy ekologicznej - ostrzega Sztajgli.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto