18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orzesze: W Jaśkowicach pierwsze święta bez kościoła parafianie przeżyją je wspólnie

Damian Hatko
Dziś Wielki Piątek, jutro Wielka Sobota. Dwie ważne uroczystości Triduum Paschalnego. Jaśkowiczanie pomodlą się w kaplicy, która pomieści ok. 120 osób. Reszta wiernych będzie na zewnątrz.

Mieszkańcy orzeskich Jaśkowic po raz pierwszy będą obchodzić święta Wielkanocne poza swoim kościołem. Nie oznacza to jednak, że będą musieli jeździć do sąsiednich parafii. Wszystkie uroczystości Wielkiego Tygodnia odbywają się bowiem w przykościelnej kaplicy. Miejsca nie wystarczy dla wszystkich, jednak parafianie nie zrażają się tym faktem.

- W kaplicy będzie mogło usiąść ok. 100 osób. Stać może jeszcze 20 osób. Jednak to żaden problem. Młodsze osoby ustąpią miejsca starszym i będzie dobrze - mówi z przekonaniem Mateusz, który pomaga w pracach przy parafii.

- Modlić można się także na zewnątrz kaplicy. Najważniejsze jest wspólne przeżywanie tych świąt - dodaje.

Przed kaplicą zostaną ustawione dodatkowe ławy. Będą one wykorzystywane także podczas nabożeństw odprawianych w ciepłych miesiącach.

Krótko przed naszą rozmową, Mateusz skończył ładować na przyczepę swojego samochodu spalone belki, które kiedyś stanowiły część dachu kościoła. Zostały one dostarczone do najbardziej potrzebujących mieszkańców Jaśkowic i posłużą im jako opał.

- Trzeba posprzątać plac przed świętami. Zima jest mroźna i każdy opał się przyda - twierdzi Mateusz.

Od pamiętnego pożaru wierni parafii pw. św. Jana Chrzciciela uczestniczą w mszach świętych organizowanych w sali widowiskowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Orzeszu. Przed każdą mszą scena jest przygotowana do odprawienia nabożeństwa. Krótko po jej zakończeniu znów wraca do swojego pierwotnego kształtu. Parafianie są zadowoleni, że pomimo trudności nadal mogą uczestniczyć w niedzielnych mszach.

- Organizacja mszy w sali widowiskowej jest bardzo dobrym pomysłem, za który należy podziękować miastu i księdzu proboszczowi - twierdzi pani Małgorzata.

Perspektywa przeżywania uroczystości Wielkiego Tygodnia w przykościelnej kaplicy ma dla mieszkańców Jaśkowic duże znaczenie.

- Na szczęście Wielki Tydzień będziemy przeżywać w parafialnej kaplicy. To ona jest miejscem kultu religijnego. Niektórzy ludzie narzekają, że będzie zimno, ale każdy na pewno przyjdzie - dodaje pani Małgorzata.

Co jakiś czas ludziom przypominają się tragiczne wydarzenia tamtych, kiedy dach ich kościoła trawił ogień.

- Mieszkam chyba najbliżej kościoła. Kiedy spoglądałam na osmoloną wieżę kościoła czułam się bardzo źle. Teraz już przyzwyczaiłam się trochę do tego widoku i wiem, że odbudują nasz kościół - mówi pani Magorzata.

Smutek łagodzi coraz bliższa perspektywa remontu kościoła.

- Jasne, że to smutne. Pożar dachu, msze w sali widowiskowej i obchody Wielkiego Tygodnia w kaplicy. Pocieszające jest jednak to, że przez te wydarzenia ludzie się łączą. A odbudowa rozpocznie się jak tylko pozwoli na to pogoda. To nie jest skomplikowana praca i pewnie wystarczy na jej zakończenie parę miesięcy. Wierzymy, że święta Bożego Narodzenia spędzimy już w naszym kościele - mówi z nadzieją w głosie pan Ryszard.

Nikt nie był wstanie przewidzieć tragedii. Podczas świąt Wielkanocnych, kaplica zgromadzi w swoim wnętrzu oraz w najbliższym otoczeniu tych wiernych, którzy już dzień po pożarze wzięli udział w mszy odprawionej specjalnie w wyniku zaistniałych okoliczności przez arcybiskupa Wiktora Skworca. Ci wszyscy ludzie w większości zdołali już otrząsnąć się z szoku wywołanego tym zdarzeniem.

Najpierw była jednak ogromna tragedia. Gdy tylko zauważono ogień, do kościoła zbiegło się wielu ludzi. Każdy chciał ratować zagrożone spaleniem przedmioty.

- Wszystko zaczęło się od małej wieżyczki. Później było już tylko gorzej. Obserwowałam pożar z mojego domu. Moim zdaniem pożar powstał w kominie. Na miejscu szybko pojawili się strażacy, a potem dojeżdżali kolejni. Gasili pożar z dołu i z góry. To był drewniany dach pokryty blachą. Szybko się spalił - relacjonowała parę godzin po pożarze przebieg akcji pani Joanna.

Do pożaru, który strawił dach kościoła, doszło w styczniu. Od tego czasu zdążono przeprowadzić już rozbiórkę dachu i stropu, a także zabezpieczyć kościół przed śniegiem i deszczem.

Archidiecezja katowicka zorganizowała zbiórkę pieniędzy we wszystkich kościołach archidiecezji, aby pomóc parafii w Orzeszu. Duża część pomocy finansowej pochodzi też od wiernych. Teraz ksiądz proboszcz parafii, ks. Ambroży Siemianowski, ma projekt odbudowy dachu. Wyłoniona została też firma, która podejmie się wykonania tej pracy. Jeżeli warunki atmosferyczne na to pozwolą odbudowa ma ruszyć krótko po zakończeniu świąt wielkanocnych. Wszystko wskazuje więc na to, że łzy smutku i bezsilności zostaną zastąpione łzami szczęścia.

- W pożarze nikt nie ucierpiał. Widocznie taka była wola Boża - tłumaczy pan Ryszard.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto