Są zadowoleni, że zajmują się nimi opiekunki z PKPS-u

- Podpisaliśmy umowę z PKPS-em na styczeń. Jesteśmy jednocześnie w trakcie przygotowywania ponownego przetargu na te usługi - poinformowała Olimpia Giel, specjalistka do spraw zamówień publicznych i opieki społecznej w mikołowskim MOPS-ie. 
Skąd taka prowizorka? Firma Reh-Med z Siemianowic Śląskich, która wygrała przetarg, wycofała się tuż po podpisaniu umowy. 
- Zrobiliśmy wywiad środowiskowy wśród podopiecznych, którzy byli do tej pory od opieką osób zatrudnionych przez PKPS. Są zżyci i przyzwyczajeni do tych opiekunek. Zaproponowaliśmy więc tym opiekunkom zatrudnienie, ale nie zgodziły się na warunki przez nas proponowane. Mamy oczywiście swoje opiekunki, ale nie chcieliśmy robić nic na siłę. W tej pracy bardzo ważną rolę odgrywa czynnik ludzki, dlatego zrezygnowaliśmy z umowy. Wygraliśmy przetargi w innych miastach, na przykład w Tychach czy Bielsku-Białej i na tym się skupiamy, a z naszej decyzji w Mikołowie chyba wszyscy zainteresowani są zadowoleni - tłumaczy Justyna Seweryn, współwłaścicielka siemiano-wickiej firmy. 


Przypomnijmy. Przetarg nieograniczony MOPS ogłosił 30 listopada. Stanął do niego PKPS z Mikołowa, który od wielu lat się tym zajmuje oraz Reh-Med. Przepisy są takie, że wygrywa tańsza oferta. Taką przedstawił Reh-Med. Stawka za godzinę zaproponowana MOPS-owi przez siemianowicką firmę wynosiła 7,85zł, a PKPS-u 10,90. 
- Dbamy o nasze opiekunki, dlatego chcemy zaproponować im godziwe wynagrodzenie, bo wiemy jak ciężką i niezbędną pracę wykonują. Niestety ustawa dotycząca zamówień publicznych jest jaka jest i musimy się do niej dostosować. Wynika to z przepisów unijnych. W przetargu liczy się cena i wygrywa najtańszy oferent. Metoda może sprawdza się przy zamówieniach na krzesła czy opał, ale tu chodzi o ludzi starszych, chorych i opuszczonych - mówi Alina Wichór, wiceprezes PKPS-u. 


76-letnia Krystyna Piegza jest jedną z osób, którymi zajmują się opiekunki z PKPS. - Jestem pod ich opieką od kilkunastu lat, odkąd zmarł mój mąż. Chcę, żeby zostało tak jak jest. Jestem zadowolona z pani, która do mnie przychodzi i nie chcę nikogo obcego. Bałabym się, że mogłabym nie dostać odpowiedniej pomocy - mówi Piegza. 
Anna Szarek-Lebiedzińska, która opiekuje się panią Krystyną nie kryje radości z rezygnacji Reh-Medu. - Ta firma zaproponowała 3,5 zł na rękę za godzinę. To było nie do zaakceptowania. W PKPS-ie dostaję 5 zł netto - mówi. 
Sprawa szerokim echem odbiła się także wśród mieszkańców. Na portalu nasze miasto.pl komentowali sytuację. 
To chory układ. Za taką kasę to szkoda butów. Przepisy są po to żeby je zmieniać i jeżeli się chce, to wszystko można. Ktoś zapomniał że PKPS jest sprawdzoną firmą, a podopieczne są bardzo związane ze swoimi opiekunkami, które świadczą u nich usługi nawet kilka lat. Nic się nie liczy tylko kasa, a to co przeżywają staruszkowie to co? Proszę zapamiętać ze wszyscy będziemy kiedyś w wieku starszym (…) - napisał adeso.

- 
Ludzie, przecież to, że wygrywa tańsza firma, to tylko chwała MOPS-owi, a raczej ustawie o zamówieniach publicznych. Te usługi finansowane są z naszych podatków! Wygrywa tańsza firma, czyli więcej pieniędzy zostaje "w kieszeni" miasta. Ale jak ktoś jest za bogaty, to dalej będzie myślał, że przetarg był ustawiony. Niech ten, kto tak myśli, płaci za mnie podatki, bo ja się nie zgadzam na większe wydatki miasta, tylko dlatego, że to mikołowski PKPS - tak skomentował sprawę po informacji o wyniku przetargu internauta o nicku no name. 
No tak i stać nas na to, żeby te panie poszły do urzędu pracy pobierać zasiłek dla bezrobotnych, wybaczcie ale nie sądziłam, że miasto musi oszczędzać na ludziach starszych potrzebujących opieki (...) - napisała osoba o nicku młoda.