Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkania z rodzicami: MBP Mikołów. Jak uczą się nasze dzieci? Jak im pomóc?

Basia Siemianowska
Terapia integracji sensorycznej
Terapia integracji sensorycznej arc.
Spotkania z rodzicami: MBP Mikołów. Rozmowa z Sabiną Synowiec, terapeutką z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Mikołowie o procesie uczenia się dzieci. Jak go usprawnić? Okazuje się, że znaczenie ma nawet napój podawany podczas nauki. A jaskrawe zaskreślacze? Nie każdemu

Spotkania z rodzicami: MBP Mikołów

7 zmysłów do nauki, czyli co zrobić, aby nasze dziecko chciało się uczyć. Rozmowa z Sabiną Synowiec, terapeutką z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Mikołowie

W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Mikołowie cyklicznie odbywają się spotkania rodziców z terapeutami z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Wykłady dotyczyły już tego jak rozmawiać z dziećmi, jak wychować rodzeństwo bez rywalizacji i jak reagować na niepożądane zachowania dziecka. W miniony wtorek spotkanie dotyczyło aranżacji przestrzeni do nauki metodą integracji sensorycznej. Co to znaczy?
Mamy 7 zmysłów, które rozwijają się bardzo wcześnie i ich odpowiednia stymulacja będzie warunkowała np. efektywną naukę pisania, czytania, liczenia, radzenia sobie z emocjami, właściwą koncentrację uwagi.

Jak usprawnić proces uczenia się dziecka?
Przypuśćmy, że dziecko ma nauczyć się na pamięć wiersza. Prościej będzie mu nauczyć się wierszyka bujając się na huśtawce, działa to w ten sposób, że informacja słuchowa zostaje wzmocniona przez odpowiedni ruch.

Za to na pewno do takiego stymulującego ruchu nie zaliczymy machania nogami, kiedy krzesło jest dla dziecka za wysokie. Zamiast nauki będzie zmęczenie, niepotrzebne i niekonstruktywne. Ważne jest też, by zaobserwować, czy dziecko jest bardziej ślimaczkiem, czy może strusiem pędziwiatrem. To moje robocze nazwy, ale bardzo obrazowe.

Ślimaczka trzeba rozruszać, pobudzać do działania, a u strusia pędziwiatra zaspokoić potrzebę ruchu. To potrzebne rozpoznanie, które rodzicowi przychodzi stosunkowo łatwo.

Zawsze powtarzamy, że to rodzic jest ekspertem od swojego dziecka. Zbyt ruchliwe dziecko nie odrobi lekcji siedząc na krześle, ale jeśli zamiast krzesła podać mu piłkę gimnastyczną, to szanse na odrobienie zadania wzrastają. Mało kto wie, że tu znaczenie ma nawet temperatura napoju, który podamy dziecku podczas nauki.

Ślimaczek na pobudzenie powinien dostać ciepłą albo chłodną np. herbatę, struś z kolei napój o temperaturze pokojowej, która nie zajmie jego myśli. Aromat kawy czy cytryny będzie nas "nakręcał", a lawendy czy banana - wyciszał.

Znaczenie ma dla nas wszystko: materiał, z którego zrobiona jest odzież, smak i zapach potraw, kolor ścian i bałagan na biurku. Rodzice intuicyjnie o tym wiedzą. Dodatkowa wiedza pomoże jeszcze lepiej dopasować miejsce nauki do indywidualnych potrzeb dziecka.

Bo integracja sensoryczna to nie panaceum. Każdy z nas jest wyjątkowy, ale możemy trochę naszym dzieciakom "ułatwić życie". Ich układ nerwowy i tak już jest bardzo zajęty, bo rozwija się w niesamowitym tempie.

To zawsze lista tych rzeczy, które warto robić i tych rzeczy, których lepiej unikać. Co przeszkadza dzieciom w nauce?
Jaskrawe światło, mrugające diody sprzętów elektronicznych - będą odwracały uwagę. Ale za to jaskrawe zakreślacze do tekstów sprawdzą się u ślimaczków, kolor będzie je stymulował.

Co innego u strusiów: agresywne, jaskrawe kolory jeszcze bardziej je rozproszą, u dzieci z nadwrażliwością wzrokową wystąpi negatywne pobudzenie. Nie bez znaczenia pozostają też przybory szkolne. Włochaty piórnik, długopis z dyndającą końcówką, wszystko o różnych kolorach, fakturach odwraca uwagę.

Z jednej strony mnogość i różnorodność szkolnego asortymentu zachęca do nauki, z drugiej strony od nauki odciąga w najlepsze. Biurko uginające się od maskotek, pojemników na flamastry, kredki, wystawka farbek plakatowych, trzy różne, ścigające się na kolory podkładki pod myszkę, pod kubek i inne - tu wcale nie panuje zasada "im więcej, tym lepiej".

No właśnie kiedyś był zeszyt, coś do pisania, a uczyć też się trzeba było . Teraz są piórniki, plecaki z postaciami z bajek, jest przepych.
To ma oczywiście swoje zalety i wady. Ta mnogość zachęca i rozprasza zarazem. Zmieniło się jednak nie tylko wyposażenie, ale też sam sposób nauczania. Kiedyś szkoła angażowała tylko wzrok i słuch.
Teraz stawia się na polisensorykę. Dzieci mogą dotknąć, powąchać, a programy edukacyjne są tak tworzone, że dziecko nawet nie wie, że właśnie się uczy.

Trzeba jednak pamiętać, że integracja sensoryczna to nie panaceum. Ale możemy trochę naszym dzieciakom "ułatwić życie".

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto