Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkanie przy makowcu: Grażyna Szapołowska. Dlaczego Bajon zmienił swój pomysł na Magnata? Zobaczcie zdjęcia

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
"Jesień z Magnatem": "Spotkanie przy makowcu" z Grażyną Szapołowską i projekcja filmu "Magnat" po 35 latach od premiery
"Jesień z Magnatem": "Spotkanie przy makowcu" z Grażyną Szapołowską i projekcja filmu "Magnat" po 35 latach od premiery Jolanta Pierończyk
"Spotkanie przy makowcu" to jeden z punktów "Jesieni z Magnatem" w Pszczynie okazji 35. rocznicy premiery filmu "Magnat". Otworzyła go Grażyna Szapołowska, odtwórczyni roli pięknej macochy. Do końca roku organizatorzy planują jeszcze spotkania z Bogusławem Lindą, który zagrał pasierba, oraz z reżyserem Filipem Bajonem.

- Widziałam pierwszą wersję "Magnata". To był piękny portret rodziny. Ale zaczęły się uwagi, że po co nam opowieści o jakiejś arystokracji i Bajon odszedł od swojego pierwotnego zamysłu, rozbudowując wątek kopalni i górników - powiedziała Grażyna Szapołowska, która w "Magnacie" zagrała Mariskę, drugą żonę starego już księcia pszczyńskiego.

W pamięci publiczności najbardziej jednak zapadła scena miłosna na makowcach przygotowanych do pieczenia. Nie bez kozery tytuł tego cyklu - "Spotkanie przy makowcu" (w przerwie pomiędzy poszczególnymi punktami programu można było się poczęstować autentycznym makowcem z dobrej pszczyńskiej piekarni) i prowadząca rozmowę próbowała ją skierować na ten wątek.
Pytała: Czym się różniło kręcenie tej sceny w takiej scenografii?, ale aktorka stwierdziła, że niczym.

Praca nad tym filmem dobrze zapisała się w jej pamięci. Wspomnienia ożywiły zdjęcia przyniesione przez mężczyznę, który 35 lat temu był na planie "Magnata".

Grażynie Szapołowskiej podobała się rola, w jakiej Filip Bajon ją obsadził, mimo że wymagała ona przyciemnienia włosów. W ogóle dobrze wspominała ten czas przyjazdów do Pszczyny i na Śląsk.
- Śląsk pachnie węglem -powiedziała.

Na spotkanie teraz, po 35 latach, przyjechała z książką pt. "Ścigając pamięć", w którym mieszają się wspomnienia z jej planów filmowych z zapiskami z ostatniego etapu życia swojej mamy, która zmarła, przeżywszy 92 lata.
- Zapisywałam dzień po dniu leki, jakie mama przyjmowała; zdania, jakie wypowiadała zapisywałam, co się z nią działo. A jednocześnie miałam odświeżone różne wspomnienia, bo kiedy kładłam się obok niej, opowiadałam jej to, czego nie zdążyłam opowiedzieć wtedy, kiedy na chwilę wpadałam do domu pomiędzy jednym a drugim filmem. I kiedy mama odeszła, stwierdziłam, że mam gotową książkę - powiedziała Grażyna Szapołowska.

Nie ukrywała, że jest to książka oswajająca śmierć.

- Bycie z kimś do końca to honor i zaszczyt, bo nie każdemu jest to dane. Trzeba to sobie cenić - podkreśliła.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto