Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwaga - talent! W naszym mieście mieszka znakomity pianista Franciszek Owsiak

Bogdan Prejs
Franciszek Owsiak przy swoim ukochanym instrumencie.
Franciszek Owsiak przy swoim ukochanym instrumencie.
Miał sześć lat, kiedy trafił na pierwszą lekcję gry na fortepianie. Od tego momentu minęło 14 lat. W tym czasie nie było dnia, żeby nie usiadł przed instrumentem. Opłaciło się.

Miał sześć lat, kiedy trafił na pierwszą lekcję gry na fortepianie. Od tego momentu minęło 14 lat. W tym czasie nie było dnia, żeby nie usiadł przed instrumentem. Opłaciło się. Dzisiaj mieszkający w Mikołowie Franciszek Owsiak jest studentem II roku Akademii Muzycznej i jak na swój wiek ma już sporo sukcesów. A przecież jeszcze wszystko przed nim.

Tropem Piotra

– Jako pierwszy naukę gry zaczął mój starszy brat Piotr. Już ukończył Akademię Muzyczną – opowiada Franciszek. – Można powiedzieć, że ja podążyłem jego tropem.
Najpierw było ognisko muzyczne, później podstawowa szkoła muzyczna, następnie liceum.

– Jako dziecko grałem pół godziny dziennie, ale z czasem coraz więcej. W podstawówce to już była godzina albo dwie, chociaż zdarzało się, że na dwa tygodnie przed egzaminem nie odchodziłem od fortepianu przez cztery godziny. W liceum trzy godziny to już była norma – przyznaje.

Obecnie jest różnie, zależy, ile ma czasu i czy akurat ma ochotę na stukanie w klawisze, bo, jak twierdzi, nie należy się zmuszać do gry. Zdarza się jednak, że spędza przed fortepianem po kilka godzin dziennie.

– W podstawówce starczało mi jeszcze czasu na inne zajęcia, chociażby na grę w piłkę, ale na pewno miałem go mniej, niż moi rówieśnicy – nie ukrywa.

Jak zmierzyć wrażliwość?

Nie zaprzecza, że zdarzały się chwile zwątpienia. Nadal je ma.

– Nie są jednak na tyle mocne, by zrezygnować z grania – uśmiecha się.
Trudno się dziwić, przecież granie, poza pasją, stało się już jego zawodem. Swoje umiejętności ma okazję prezentować chociażby w trakcie konkursów pianistycznych. Należy tu wymienić III miejsce w Międzyuczelnianym Konkursie Chopinowskim w Łodzi w grudniu ubiegłego roku i zwycięstwo w XXXIX Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku 13 września tego roku. Z tych występów jest najbardziej dumny.

– Nie gram po to, by jeździć na konkursy, lecz biorę w nich udział, by móc uprawiać muzykę – zastrzega od razu i wyjaśnia – W dzisiejszych czasach pianista nie ma innych szans na wybicie się.
Konkursy są najlepszą drogą do wyrobienia sobie nazwiska. Same w sobie one jednak nie są właściwym sposobem oceny umiejętności. Na pewnym poziomie każdy ma już przecież odpowiednie umiejętności, a werdykt jest subiektywnym zdaniem jury.

Sam uważa, że dobry pianista musi być wrażliwy, a wrażliwości nie da się przecież wymierzyć ani ocenić.

– Jedyną przeszkodą może być tylko trema – stwierdza. – To, czy się pojawia, zależy od ogrania muzyka. Początkowo ona może paraliżować, ale mnie, bo też ją jeszcze ciągle mam, teraz już tylko mobilizuje.

Chopin czeka

Najbardziej lubi grać utwory Liszta, ostatnio fascynują go utwory Szymanowskiego, ale przede wszystkim kompozycje J. S. Bacha w transkrypcji Busoniego.
– Nie słucham jednak tylko klasyki – zapewnia. – Lubię jazz, piosenki Anny Marii Jopek i Nory Jones, miałem też okres zafascynowania Metallicą, którą do teraz bardzo lubię. Jako wykonawcy takiej muzyki
jednak siebie nie widzę.
Bliżej mu raczej do Konkursu Chopinowskiego.

– Myślę, że za pięć lat może się na nim pojawię – mówi.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto