Na ścianie budynku przy ul. Krakowskiej, przy wejściu na rynek, została odsłonięta tablica poświęcona pamięci 25 mikołowian wywiezionych w 1945 roku do ZSRR, którzy nigdy stamtąd nie powrócili. Głównym inicjatorem stworzenia tablicy był Benedykt Walczak, członek Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
- Według potwierdzonych danych szacuje się, że do Związku Radzieckiego zostało wywiezionych 10 tysięcy Ślązaków. Jednak jeżeli chodzi o dane niepotwierdzone, można przypuszczać, że wywieziono ich nawet 90 tysięcy - tłumaczy Walczak.
Jak opowiada, tuż po wojnie Józef Stalin potrzebował pracowników, aby odbudować przemysł w swoim kraju. W każdym mieście zostały utworzone biura NKWD, kiedy tylko Rosjanie weszli na jego teren - opowiada Walczak. Wiele rodzin przez wiele lat, niektóre do dziś, nie mogło się dowiedzieć, co stało się z ich ojcami i mężami.
- Erwin Honisz był szewcem. Wiele razy naprawiał buty dla NKWD. Pewnego dnia, tak, jak często się zdarzało, przyszli po niego Rosjanie. Wziął swoje narzędzia i wyszedł z nimi. Do domu już nie wrócił. Według akt zgonu zginął w Kandałakszy - mówi Walczak.
Każda z wywiezionych osób miał swoją odrębną historię, którą jednak bezlitośnie sprowadzono do jednego punktu.
Po latach są jeszcze osoby, które chcą mówić o swoich tragediach. - Mój kochany ojciec, Ernest Roleder był mistrzem piekarskim. W lutym 1945 roku został zabrany z domu przez Rosjan. Następnego dnia był już w transporcie do ZSRR. Został zamordowany, krótko po wywiezieniu, akt zgonu został poświadczony przez dwóch świadków i znajduje się w mikołowskim sądzie. Mieszkaliśmy kiedyś przy ul. Krakowskiej 6. Dziś ten budynek ma numer 10 - pisze w swoim liście córka wywiezionego mężczyzny.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?