Wojsa: Burmistrz Mikołowa przekroczył granicę żenady

Wojsa: Burmistrz Mikołowa przekroczył granicę żenady

Sobota, 23 czerwca. Piękny dzień w Mikołowie. W kilku strategicznych punktach miasta, w tym na rynku, odbywają się imprezy z okazji 10-lecia istnienia Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. W sercu miasta dodatkowo zbierane są pieniądze na pomoc dla chorej Wiktorii. Burmistrz Mikołowa, Stanisław Piechula, też chciał pomóc. Ale zrobił o jeden krok za daleko.

Więcej o tym zdarzeniu przeczytacie tutaj:
Burmistrz Mikołowa zanurkował w fontannie na rynku WIDEO + ZDJĘCIA

Nie zrozumcie mnie źle, doceniam fakt, że burmistrz Piechula chciał bardzo mocno zaangażować się w pomoc dla chorej Wiktorii. Chwała mu za to. Ale czy na kąpieli w beczce wypełnionej wodą naprawdę nie mogło się zakończyć? Czy burmistrz musiał wyjść z kolejną inicjatywą i nurkować w fontannie na rynku? To, w mojej ocenie, jest przekroczeniem granicy dobrego smaku. Ba, napiszę więcej: granicy żenady.

Rozumiem, że inspiracją był zapewne prezydent Sosnowca, który niedawno wskoczył w garniturze do basenu. Ale jednak, litości, był to basen, a nie fontanna na rynku, gdzie dodatkowo obowiązuje zakaz pływania. Oczywiście Piechula chciał wyjść z całej sytuacji obronną ręką, więc ogłosił na Facebooku, że sam na siebie doniósł straży miejskiej, która postanowiła go jedynie upomnieć. A skoro mandatu nie dostał, to przyszedł mu do głowy kolejny, tym razem całkiem dobry pomysł: wpłacił wysokość ewentualnego mandatu (250 zł) na fundusz pomocy dla Wiktorii. To jedyny pozytywny aspekt całej tej sprawy.

Myślę, że burmistrz powinien przy następnej okazji dwa razy zastanowić się, co wypada robić, a czego nie. Bo uczestniczenie w akcji charytatywnej jest super, lecz trzeba znać granice. Patrzenie na burmistrza miasta, który w masce do nurkowania skacze "na główkę" do fontanny na rynku, a później w pełnym garniturze ją przepływa, budzi we mnie sprzeciw, także wobec godności sprawowanego przez niego urzędu.

Miało być zabawnie, a wyszło po prostu groteskowo.