Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapach złodzieja

Katarzyna Skrzypek
W piątek klienci nie mogli wejść do mikołowskiego banku. Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
W piątek klienci nie mogli wejść do mikołowskiego banku. Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Wyznaczyliśmy nagrodę dla osoby, która poda informacje dotyczące sprawców piątkowego napadu. Dostanie od nas 20 tysięcy złotych – powiedział Marcin Drzewiecki z zarządu Mikołowskiego Banku Spółdzielczego.

Wyznaczyliśmy nagrodę dla osoby, która poda informacje dotyczące sprawców piątkowego napadu. Dostanie od nas 20 tysięcy złotych – powiedział Marcin Drzewiecki z zarządu Mikołowskiego Banku Spółdzielczego.

Z bronią w ręku

Już po raz drugi w ciągu kilku miesięcy doszło tutaj do napadu. W miniony piątek, przed godziną 10, na salę operacyjną banku wbiegło trzech zamaskowanych napastników, którzy sterroryzowali przebywające w hali osoby, a kasjerkom grożąc bronią (lub narzędziami ją przypominającymi), kazali wydać wszystkie pieniądze. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć jedna z pracownic patrząc w oczy napastnikowi miała podobno krzyknąć: „Przecież pan tu już był! ”. Nie wiadomo czy rozpoznała w nim klienta, czy jednego ze sprawców, którzy zrobili tu skok we wrześniu.
Na miejsce zdarzenia przyjechała policja z Mikołowa. Z Tychów dotarł przewodnik z psem tropiącym.
– Sprawcy zostawili dużo śladów, między innymi ślady zapachowe, dzięki którym pies podjął trop. Mamy też kilkunastu świadków, którzy widzieli to zdarzenie, w tym kilka osób, które podały nam bardzo dokładne rysopisy trzech mężczyzn. Byli widziani przed bankiem gdzie w szybkim tempie zrywali z twarzy kominiarki – mówi Grzegorz Rudek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie.

Ucieczka przez... kościół

Przypomnijmy. W jesienne południe trzech młodych mężczyzn ubranych w białe dresy i w czarne kominiarki naciągnięte na twarze, weszło do banku przy ulicy Krakowskiej w Mikołowie. Mężczyźni wyczekali na moment, kiedy w banku było mniej ludzi i wbiegli do środka. Jeden kilka razy strzelił z broni gazowej. Sterroryzowane kasjerki wydały pieniądze. Zdarzenie widziało kilku klientów, którzy byli równie przerażeni jak pracownicy. Sceny, które się tu rozegrały, przypominały te znane z filmów kryminalnych.
Pakowanie 400 tysięcy złotych do reklamówek zajęło złodziejom kilka sekund. Wybiegli z banku w kierunku sądu. Dobrze orientowali się w topografii miasta, bo sprzed sądu można skierować się w różne strony i szybko zniknąć z pola widzenia. W trakcie ucieczki wbiegli do kościoła (widział ich tam jeden z wiernych), a potem uciekali obok przedszkola, gdzie zauważyła ich pracownica tej placówki. Biegnąc oddali kilka ostrzegawczych strzałów. Chwilę po napadzie mężczyźni pozbyli się charakterystycznych ubrań, a porzucone kominiarki i rękawiczki znaleziono w rejonie osiedla Narwida.
Podczas piątkowego napadu scenariusz był bardzo podobny. Sprawcy w niemal identyczny sposób zachowali się wewnątrz banku i uciekali tą samą drogą. Policja ani zarząd banku nie chcą jednak powiedzieć jaką kwotę tym razem ukradziono.

Lepsze zabezpieczenia

Udało nam się także dowiedzieć, że po wrześniowym napadzie zarząd podjął decyzję o lepszym zabezpieczeniu.
– Nie chcę mówić o szczegółach, ale podjęliśmy wtedy odpowiednie kroki – dodaje Marcin Drzewiecki.
Bank wyznaczył nagrodę i zdaniem komisarza Grzegorza Rudka ktoś, kto posiada sprawdzone informacje, będzie mógł zarobić pokaźną kwotę – 20 tys. złotych.
– Informacje można nam przekazywać także anonimowo. Trzeba jednak zaznaczyć, że gdy po sprawdzeniu informacji okażą się one prawdziwe, jest się zainteresowanym wyznaczoną nagrodą – mówi.
Nikt oficjalnie nie potwierdza, że napadu mogła dokonać ta sama grupa, ale taka możliwość istnieje.

Policja radzi: jak zachować się będąc uczestnikiem „skoku” na bank?
Przede wszystkie wykonywać wszystkie polecenia napastników, nie próbować się przeciwstawiać, bo sprawcy mogą różnie zareagować. Starać się mimo wszystko zapamiętać jak najwięcej szczegółów, odnotować w pamięci ubrania napastników, ich obuwie, sposób mówienia, poruszania się. Potem te informacje mogą okazać się bardzo potrzebne.

Śledztwo trwa
komisarz Grzegorz Rudek, rzecznik KPP w Mikołowie:
Do września ubiegłego roku nie było napadów z użyciem broni, za wyjątkiem zdarzenia w Łaziskach Górnych, kiedy sprawcy gazowymi pistoletami straszyli sprzedawcę telefonów komórkowych. Najczęściej mamy do czynienia z kradzieżami na tzw. wyrwę albo różnego typu oszustwa finansowe. Prowadzimy śledztwo, które ma wykryć sprawców tych obu napadów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto