Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrski schron bojowy z 1939 roku, chociaż nigdy nie został ukończony do dziś nosi ślady walki

Damian Hatko
Śląsk jest bogaty w obiekty fortyfikacyjne. Niektóre z nich powoli odzyskują swój dawny wygląd. Czasami nawet są wzbogacane o elementy, które miały się w nich znaleźć według założeń projektu.

Jeden z nich znajdujący się w Wyrach, nieopodal remizy strażackiej, znalazł się pod opieką Stowarzyszenia Na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "Pro Fortalicium". To, że znalazł się w dobrych rękach, można stwierdzić odwiedzając polski schron bojowy "Sowiniec" w Gostyni, który został wyremontowany dzięki pracy członków stowarzyszenia.

- Prace nad wyrskim schronem przy ul. Pszczyńskiej rozpoczęliśmy dwa lata temu - wyjaśnia Tomasz Jałowy, członek "Pro Fortalicium". - Wówczas tylko oczyściliśmy go z wszelkich śmieci. Każdy remont zaczynamy od zamknięcia obiektu. Nie jest to takie proste, ponieważ w miarę możliwości chcemy używać autentycznych elementów z tamtych czasów - dodaje Jałowy.

Schron został już wyposażony w oryginalne drzwi główne wejściowe, drzwi wyjścia ewakuacyjnego oraz drzwi garażu armaty przeciwpancernej. - Na schronie powinna znaleźć się także 18-tonowa kopuła, z której można było prowadzić ostrzał. Niestety, nigdy jej tutaj nie zamontowano. Podobno została ona przywieziona do Wyr specjalnie wzmocnionym wozem drabiniastym, jednak nadejście wojny uniemożliwiło montaż. Po przejściu frontu, najprawdopodobniej Niemcy zabrali ją do huty i przetopili - mówi z żalem Jałowy.

Pasjonaci zaczopowali puste miejsce przeznaczone na kopułę. Identyczną znaleźli już u prywatnej osoby z Siemianowic Śląskich. Ta jednak chce za nią 80 tys. zł. Element jest uznany jako zabytek przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, więc nie może zostać zniszczony.

Stowarzyszenie nie dysponuje pieniędzmi na jej zakup. - Oprócz zamknięcia schronu uporządkowaliśmy zieleń wokół niego i wyczyściliśmy go. Być może pomalujemy go farbą maskującą i zabezpieczymy strop smołą. Tak, jak wyglądał w czasie wojny - tłumaczy Jałowy.

Wyrski schron jako jedyny w tej części Śląska był obsadzony przez żołnierzy. Świadczą o tym liczne ślady po kulach karabinów. Ściany schronu mają 120 cm grubości. - Do służby w schronach służyli żołnierze, których dziś byśmy porównali do jednostek specjalnych. Musieli mieć specjalne cechy i umiejętności. Selekcja była bardzo wysoka - twierdzi Jałowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto