MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Franciszek Grzegorzek walczył w bitwie pod Wyrami i Gostynią

Damian Baran
Franciszek Grzegorzek (trzeci od prawej) wraz z rodziną
Franciszek Grzegorzek (trzeci od prawej) wraz z rodziną Damian Baran
Gdy schodziliśmy w dolinę rzeki Gostynki, nagle usłyszałem wyraźny głos z drugiej strony rzeki: feuer! I Niemcy otworzyli ogień - opowiada Franciszek Grzegorzek, uczestnik Bitwy Wyrskiej, największej bitwy na Górnym Śląsku w czasie II wojny światowej.

Grzegorzek przemawiał podczas uroczystości pod Pomnikiem Żołnierzy Września 1939 r. w Gostyni z okazji 72 rocznicy walk obronnych na Śląsku. 
Franciszek Grzegorzek ma 92 lata.

Zgłosił się na ochotnika do szkoły podoficerskiej w wieku 19 lat. Rok później wybuchła wojna. Mimo podeszłego wieku bardzo dobrze pamięta wszystkie szczegóły sprzed 72 lat. Pan Franciszek był żołnierzem 75 pułku piechoty. Służył w 9 Kompanii Szkolnej w Hajdukach Wielkich (Chorzów Batory). Był dowódcą V drużyny w stopniu kaprala.


Jak wspomina pierwsze dni kampanii wrześniowej? - Przyszliśmy do Gostyni w nocy z 1 na 2 września z Siemianowic, gdzie była nasza baza - relacjonuje. - Naszych żołnierzy skierowano do natarcia od północno-zachodniej strony lasów wyrskich, gdzie w okopach za Gostynką byli już Niemcy - dodaje.


W tym czasie trwała już zaciekła bitwa na linii rzeki Gostynki, w której po stronie polskiej walczyli żołnierze 73 Pułku Piechoty z Katowic i żołnierze Batalionu Obrony Narodowej. 
- Szliśmy w szyku bojowym przez las. Po kilku kilometrach dotarliśmy do linii frontu - mówi Grzegorzek.

Niemal równocześnie, gdy usłyszał niemieckie "ognia"!, rozpoczął się ostrzał z karabinów maszynowych i dział moździerzowych w stronę polskich żołnierzy. 
- Nasi żołnierze błyskawicznie padli plackiem, nie podnosząc głów - wspomina Franciszek Grzegorzek.


Po przeczekaniu paru minut, Grzegorzek dał rozkaz, by nie podnosić głów i stopniowo wycofać się i zajmować stanowiska bojowe.
- W tym czasie usłyszałem rozkaz starszego sierżanta sztabowego Półrolnika - kontynuuje Franciszek Grzegorzek. - Powiedział: panie kapralu nie wycofywać się.

Odpowiedziałem, że nie wycofujemy się, tylko przygotowujemy stanowiska bojowe.
To był początek wielkiej bitwy. 3 września ranem polscy żołnierze zaczęli się wycofywać, ale - jak mówi Grzegorzek, - manewr był planowany bez żadnego chaosu.
Franciszek Grzegorzek, który po wojnie pracował w kopalni jest już od lat na emeryturze. - Zajął się rzeźbiarstwem. Jedno ze swoich dzieł przywiózł dla Barbary Prasoł, wójta Wyr - tłumaczy córka pana Franciszka, Maria .

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Franciszek Grzegorzek walczył w bitwie pod Wyrami i Gostynią - Mikołów Nasze Miasto

Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto