Instytut Mikołowski dla mikołowian?

Instytut Mikołowski gdzie jest? Najlepiej chyba w urzędzie zapytać

Instytut Mikołowski jest, a jakby go nie było. Mieszczący się w kamienicy przy ul. Jana Pawła II, od frontu mówi o sobie niewiele. W każdym razie do tego stopnia mało, że mikołowianie przemieszczając się tą ulicą, na pytanie o lokalizację Instytutu Mikołowskiego odpowiadają, że najlepiej zapytać w urzędzie... Oczywiście to nie reguła, ale jedna z częstszych odpowiedzi, które padały w ubiegły piątek. Chwilę później w Instytucie Mikołowskim rozpoczęła się sesja naukowa "Nowy Nietzsche", która zgromadziła gości z całej Polski. W progi mieszkania Rafała Wojaczka trafiają tu bez problemu już od lat. To zresztą od początku było celem instytutu, co zgodnie podkreślają jego pracownicy: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk.

- Rzeczywiście instytutu nie afiszujemy, ten, kto ma tu trafić, zawsze trafia - mówi Krzysztof Siwczyk. - Chcieliśmy stworzyć w Mikołowie instytucję kulturalną o ogólnopolskim zasięgu - dodaje Melecki.

To faktycznie się udało, zresztą warto oddać głos w tej w kwestii uczestnikom piątkowej sesji w Instytucie.
- Pierwsze skojarzenia, które budzi Mikołów to oczywiście Instytut Mikołowski, działam w środowisku literackim w Łodzi i muszę przyznać, że nie mamy u siebie instytucji, która pracowałaby w taki sposób na kulturalną, literacką, poetycką wizytówkę miasta - komentowała Zuzanna Markiewicz, która w Instytucie Mikołowskim bywała już w roli prelegentki.
Zapytany o Mikołów poeta Marek K.E. Baczewski skwitował: - Mikołów to Instytut Mikołowski. Literaci tworzą odrębne mapy miast, Mikołów na tych mapach to punkt wybitnie podkreślany. Jako poeci wszyscy czujemy się bowiem dłużnikami Rafała Wojaczka, więc to szczególny atut Instytutu Mikołowskiego, że mieści się w mieszkaniu poety. To potencjał, który Instytut Mikołowski z sukcesem wykorzystał, dziś to jedna z najważniejszych, ba! najważniejsza taka instytucja w kraju - mówił poeta Marek K. E. Baczewski.

Wychwalany przez przyjezdnych, a co z mikołowianami?
- Nigdy nie zamierzaliśmy prowadzić Instytutu w kierunku promocji Mikołowa, choć oczywiście w naszych zbiorach wydawniczych publikacje promujące Mikołów mamy, zresztą spotkania z autorami tych książek gromadzą najwięcej mikołowian, to ta oferta Instytutu, którą upodobali sobie mikołowianie - mówi Maciej Melecki.

- Postrzeganie Instytutu zaczyna się zmieniać, pierwsze etapy naszej działalności bezwyjątkowo kojarzono z poetą-alkoholikiem. Teraz dostrzega się ogólnokulturowe ambicje Instytutu. Z kolei ci, którzy docenili niekwestionowaną wartość poezji Wojaczka, mają świadomość, że zdecydowanie bardziej "literackie" miasta w Polsce nie dysponują wartością, którą ma Instytut - mieszczący się w mieszkaniu po Wojaczku - dodaje Krzysztof Siwczyk.

To jak jest z tym Instytutem?