Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrola biletów: MZK Tychy. Dyskusje przy kontroli biletów

BS
Kontrola biletów: MZK Tychy. Kobuch, kanar, kontroler - zwał jak zwał, funkcja ta sama. Kontrolują bilety i ...uprzykrzają życie pasażerom, przynajmniej tak twierdzą niektórzy.

Kontrola biletów MZK Tychy
Posiwiały pan w okularach, z gazetą, od czasu do czasu rozglądający się po autobusie. Zaraz podejdzie i zapyta o bilet. To kontroler biletów. Nikt mu raczej nie odpyskuje, zresztą często "kursuje" po powiecie mikołowskim i chyba stał się już rozpoznawalny.

MZK Tychy zatrudnia 14 kontrolerów, a swoim zasięgiem obejmuje Tychy, powiat mikołowski, Kobiór, Lędziny i trasy po Katowicach, Gliwicach, Żorach, Bieruniu i Rudzie Śląskiej. Rocznie MZK Tychy przewozi aż ok. 30 milionów pasażerów. Dlatego proces kontroli biletów zaczęli usprawniać także kierowcy, który po odpowiednim przeszkoleniu mają także uprawnienia kontrolerskie. Pasażerów wpuszcza się wtedy pierwszymi drzwiami i muszą pokazać bilet.

Nie wszystkim mieszkańcom taka opcja się podoba i to wcale nie dlatego, że nie mają biletów. - Kiedy 15 pasażerów ma wejść pierwszymi drzwiami do autobusu i pokazać bilet, wszyscy musimy się liczyć z opóźnieniami, traci się czas i pieniądze na bilet - komentuje pani Joanna z Mikołowa.

- Jeszcze gorzej, kiedy trafi się na delikwenta, który oczywiście biletu nie ma, ale z autobusu nie wyjdzie, są dyskusje niepotrzebne, słowne przepychanki, a czas leci - dodaje pani Weronika. Takich sytuacji wcale nie jest mało. Kierowca ma prawo wezwać wtedy policję albo strażników miejskich.

- Jeśli osoba bez biletu nie chce opuścić autobusu, kierowca zmuszony jest wezwać policję, wyłącza silnik, cały autobus już wie, przez kogo to opóźnienie, zaczynają się naciski od pozostałych pasażerów, w końcu gapowicz rezygnuje i znika z autobusu zanim przyjadą policjanci. W każdym razie możemy zapewnić, że to nie żarty, policjanci albo strażnicy przyjeżdżają - podkreśla Ryszard Rupala z MZK Tychy.

Zwolenników takiej kontroli jest jednak niewielu. - Kierowca to kontroler mało skuteczny, zaledwie rzuci okiem na bilet, a i tak kiedy do autobusu wsiada więcej osób, robi się z tego dłuższa chwila - komentuje pan Jarosław z Mikołowa.

Wielu pasażeró najchętniej za przejazd w ogóle by nie płaciło, bo przecież komfort jazdy kiepski, z punktualnością bywa różnie. A bilet skasować trzeba i jednak większość tak robi.

-Bilet mam zawsze, ale wcale nie dlatego, że czuję powinność zapłacenia za usługę, mobilizuje mnie tylko fakt, że w autobusie mogę spotkać kontrolera, a wtedy będzie i kara, i przede wszystkim wstyd. Myślę, że to działa najbardziej, wstydzimy się, że ktoś zobaczy, że jeździmy na gapę - mówi pani Anna.

No i co myślicie? Kasujecie, bo...?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto