Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz to zawód, a telewizja to przygoda życia [WYWIAD]

MAD
Centrum Zdrowia w Mikołowie jest jednym z miejsc, w którym rozgrywa się akcja drugiego sezonu serialu TVP „Młodzi lekarze”. W tej dokumentalnej telenoweli, kamery towarzyszą sześciu tytułowym lekarzom podczas ich codziennej pracy. Wśród nich jest Małgorzata Mastej-Nowak, młoda lekarka pracująca na Oddziale Chorób Wewnętrznych w Mikołowie. Pani Małgorzata jest na pierwszym roku specjalizacji z interny. Pochodzi z Łazów Dębowieckich, niewielkiej wsi na Podkarpaciu, ale aktualnie mieszka w Katowicach. W czwartek, 13 kwietnia w Centrum Zdrowia w Mikołowie odbyło się spotkanie z twórcami, filmu, podczas którego rozmawialiśmy z bohaterką o pracy w szpitalu, serialowej wiarygodności i planach na przyszłość.

Przygodę z serialem rozpoczęła pani w połowie ubiegłego roku, kiedy ekipa telewizyjna na sześć miesięcy zawitała do szpitala w Mikołowie. Na udział w serialu zgodziła się pani bez wahania? Nie było wątpliwości co do decyzji?

Oczywiście, że pojawiły się wątpliwości. Pamiętam, że to było piątkowe popołudnie. Właściwie już zbierałam się do domu, kiedy zostałam wezwana do prezesa naszej placówki, Władysława Perchaluka. Poszłam do niego z duszą na ramieniu, bo pracowałam dopiero od dwóch miesięcy. Wtedy usłyszałam, że pojawiła się propozycja zagrania w serialu. Perspektywa, że w jednej chwili będzie mnie oglądało kilka milionów ludzi, zabrzmiała jak dobry żart, dlatego w pierwszej chwili odmówiłam. Ale kiedy wróciłam do domu, mój mąż przekonał mnie, że taka przygoda może już się nie powtórzyć. W końcu w życiu pewne rzeczy zdarzają się tylko raz.

Nie było stresu przed kamerami? Filmowano też pani dom i w pewien sposób straciła pani swoją dotychczasową prywatność.

Trochę tak było. Na początku bardzo się tym denerwowałam, jednak ekipa telewizyjna, która towarzyszyła mi w codziennej pracy wprowadzała pozytywną atmosferę. Poza tym to nie jest tak, że uzewnętrzniłam się przed widzami w stu procentach. Jeżeli nie chciałam czegoś pokazać przed kamerą, to po prostu tego nie robiłam. A to, że przy okazji podzieliłam się swoją pasją do podróży czy gotowania, albo tym, że do pracy dojeżdżam na rowerze, wcale nie obdarło mnie z prywatności.

Ale często wydaje się, że lekarz swoją pracę przynosi do domu i wtedy rezygnuje z prywatności. Tym bardziej , kiedy jest się młodą lekarką, jak pani, która chce się wykazać i udowodnić innym swoje zaangażowanie.

Nie ulega wątpliwości, że nasza praca, praca lekarzy, wymaga zaangażowania, ale nie chciałabym używać przy tej okazji słowa „poświęcenie”. Nie jestem zwolennikiem tego, żeby pozbawiać się życia prywatnego, przenosić do domu całą swoją pracę i żyć tym, czym żyje pacjent. Przecież nie mogę brać całego psychicznego obciążenia na swoje barki i mieć z tyłu głowy dwadzieścia różnych chorób. Tym bardziej, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której lekarz płacze razem pacjentem.

A zatem zdrowy rozsądek?

Zdrowy rozsądek i umiejętność opanowania. Wiem, że to trudne, ale ta praca codziennie wymaga tego, żeby na sucho przeanalizować poszczególne sytuacje. Oczywiście tego nabywa się wraz z doświadczeniem. Pracuję nieco ponad rok i z tej krótkiej perspektywy mogę już stwierdzić, że na początku rzeczywiście było ciężko ochłonąć, kiedy dookoła widziało się cierpienie innych. Teraz przychodzi mi to łatwiej.

Ich cierpienie można było zobaczyć również na ekranie. Twórcy podkreślają, że „Młodzi lekarze” , to nie serial paradokumentalny, a prawdziwy dokument. Czy wydarzenia, które obserwujemy na ekranie miały miejsce w rzeczywistości?

Twórcy od samego początku unikali fikcji i nie zamierzali niczego inscenizować. Ideą serialu jest pokazanie życie lekarza z krwi i kości. Kiedy ekipa weszła do naszego szpitala byłam przekonana, że pacjenci będą nerwowo reagowali, jeśli nad ich łóżkami pojawią się kamery. Ale okazało się, że nie mieli oporów. Dla takich osób to przecież również niesamowita przygoda. Jeden z pacjentów był tak szczęśliwy, że na całym oddziale zapowiedział wcześniej odcinek, w którym miał się pojawić.

Pracuje pani na oddziale chorób wewnętrznych, ale w serialu mówi też o dalszych planach. Jakie są te marzenia młodego lekarza?

Cenię pracę moich kolegów internistów, ponieważ ogrom ich wiedzy jest naprawdę imponujący, ale chyba nie chciałabym zajmować się tylko i wyłącznie tematem chorób wewnętrznych. Moim marzeniem jest założenie gabinetu, w którym skupiłabym się na leczeniu otyłości. Sama po sobie zauważyłam, kiedy chciałam schudnąć, że stanowi to duży problem. Wielu ludziom wydaje się, że z nadwagą nie da się walczyć, a przecież jest ona chorobą. Jak każda inną, można ją skutecznie leczyć. A nawet trzeba, ponieważ wpływa ona negatywnie na funkcjonowanie całego organizmu. Ponadto w przyszłości chciałabym założyć specjalistyczny ośrodek, gdzie organizowałabym dwu-, trzytygodniowe turnusy, będące wstępem do odchudzania. Ale temat ten chciałabym rozpropagować również wśród najmłodszych. Zdrowie i dobre samopoczucie to w końcu także ich przywilej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto