18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyprawa rowerowa do Rumunii zakończyła się sukcesem

Damian Hatko
ARC: uczestnicy wyprawy
Wyprawa rowerowa do Rumunii zaczęła się w Łaziskach Górnych. Anita Wandyszewska i Dawid Saczuk postanowili obalić stereotypy dotyczące tego kraju. Podróżnicy są pod wrażeniem tamtejszej kultury.

Na pytanie "Jak było w Rumunii?" odpowiadają: "Sympatycznie". Na rowery wsiedli w lipcu. Wyprawa rowerowa do Rumunii rozpoczęła się w Łaziskach Górnych. Podróżnicy z siodełka zobaczyli wiele zakątków Rumunii. W sumie przebyli 1684 km. Do kraju wrócili pociągiem.

- Droga powrotna była najbardziej męcząca. Spędziliśmy wiele godzin w zatłoczonym pociągu. Po wielu dniach nieskrępowanej wolności, czuliśmy się osaczeni - wyjaśnia Dawid Saczuk.
Odwiedzenie Rumunii polecają każdemu.

- Czuliśmy się tam jak w domu. Mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w Polsce, tylko 10 lat wcześniej. Złudzenie szybko mijało, kiedy usłyszeliśmy miejscową muzykę - śmieje się Anita Wandyszewska.
Jednym z celów podróży było obalenie stereotypów. Jak się okazało, nie było to trudne.

- Wszystko, co do tej pory usłyszeliśmy z obiegowych opinii, okazało się kłamstwem - twierdzi Dawid.
Największe wrażenie na młodych podróżnikach wywarli ludzie, ich gościnność i chęć niesienia pomocy.

- Wielokrotnie spotykaliśmy się z serdecznymi powitaniami. Ludzie, widząc polskie flagi na naszych rowerach, starali się nas dopingować. Pytali też, gdzie jedziemy, skąd jesteśmy i czy wskazać nam drogę. Pytali też, czy czegoś nie potrzebujemy. To było bardzo miłe - mówi Anita.
Na swoich rowerach wieźli niezbędne rzeczy. Mieli też namiot. Kilka razy udał im się nawet go rozłożyć w czyimś ogródku.

- Rumunia to głównie wioski. Rzadko przejeżdżaliśmy przez większe miejscowości. Im mniejsza mieścina, tym łatwiej o darmowy nocleg. W miastach są kwatery prywatne i poza nimi trudno znaleźć miejsce do spania - wyjaśnia Dawid.
Ale także w miastach było sympatycznie.

- W jednym z miast poznaliśmy w kawiarni dwóch mężczyzn. Kiedy dowiedzieli się, że szukamy noclegu, rzucili wszystko i wspólnie z nami zaczęli szukać jakiejś kwatery. Sami moglibyśmy nie dać rady, ponieważ było już bardzo późno - mówią.
Rumunię wiele osób kojarzy z wampirem, hrabią Draculą (bohater powieści Brama Stokera, z 1897 r. Dracula to przydomek władcy Wołoszczyzny Vlada Draculi zwanego też Palownikiem). Warto wybrać się do jego zamku. Koniecznie innego, niż ten, który jest główną atrakcją turystyczną w Branie.

- W Branie znajduje się zamek, w którym Dracula był tylko przez trzy dni. To miejsce przygotowane z myślą o turystach. O wiele lepszy jest prawdziwy zamek Draculi w Poienari. Gdyby nie asfaltowa szosa, można odnieść wrażenie, że Dracula ciągle jeszcze nie opóźnił swojego lokum - wyjaśnia Anita.
Rumunię warto odwiedzić. Za serce chwyta gościnność, bliskość z naturą, zabytki oraz niepowtarzalne widoki.

- Będąc na miejscu, mieliśmy chwilę, żeby się zaprzyjaźnić z mieszkańcami. Wielu ludzi zapraszało nas na kolację, pozwalało też wziąć prysznic. Wszystkie produkty były swojskie. U jednej z rodzin na pożegnanie dostaliśmy jedną z ich tradycyjnych tkanin. To był prezent z czystego serca - wspomina dziś Dawid.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto