18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołów: Rodzinne historie apteki przy rynku

Damian Baran
Stara Apteka z 1925 roku
Stara Apteka z 1925 roku ARC
Apteka na mikołowskim rynku powstała w 1802 roku. W 1907 roku jej właścicielem został Alfred Goroll, pradziadek jej obecnego właściciela i radnego powiatowego, Stanisława Piechuli.

Nikt już nie pamięta, którego dnia rozpoczęła swoją działalność najstarsza apteka w Mikołowie, mieszcząca się na rynku. Pierwszy jej właściciel, Zygmunt Corbus otrzymał koncesję na prowadzenie apteki 15 marca 1802 roku. Po nim szybko zmieniali się kolejni właściciele. Po ponad stu latach, w 1907 roku właścicielem został Alfred Goroll, pradziadek obecnego współwłaściciela i radnego powiatowego, Stanisława Piechuli. Goroll prowadził aptekę przez 21 lat, aż do śmierci. Wdowa po nim, Helena Goroll wyszła za mąż za Edmunda Warzechę.

Pod koniec 1928 roku wykupił on od żony aptekę za 60 tys. zł. -Pierwszego pradziadka Alfreda Gorolla nie znałem. Pamiętam drugiego, Edmunda Warzechę - wspomina Piechula. W 1928 roku w rejestrze handlowym w rubryce "Firma", po raz pierwszy (szyld wisiał wcześniej, jeszcze gdy właścicielem był Alfred Goroll) w 126-letniej historii pojawiła się dzisiejsza nazwa -"Stara Apteka" (wcześniej Hindenburg Apotheke). Wtedy nastąpił okres jej świetności. Po skończeniu przebudowy, stała się najnowocześniejszą apteką na Górnym Śląsku.

Ten piękny okres przerwała wojna. Edmund Warzecha trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, a aptekę przejął niemiecki zarząd powierniczy. Nosiła wtedy nazwę Alte Apotheke. Warzecha został uwolniony z obozu dzięki wstawiennictwu rodziny i mikołowian, ale nie mógł wrócić do Mikołowa. 
Zamieszkał na starych śmieciach dopiero po wojnie. Odzyskał swoją aptekę, która znów wróciła do polskiej nazwy. W 1951 roku jednak została ona upaństwowiona. W nocy z 8 na 9 stycznia pojawiła się trzyosobowa komisja 
- Przyszli o północy. Kazali pradziadkowi wszystko zliczyć, co znajdowało się w aptece. Wszystko spisali i mu ją zabrali. Nie był już właścicielem, ale musiał być dalej kierownikiem - wspomina Stanisław Piechula i dodaje, że czas odbierania aptek przez państwo był bardzo trudny dla aptekarzy. 
Wielu z nich nie wytrzymywało i popełniało samobójstwa.

Edmund Warzecha jednak wierzył, że apteka wróci kiedyś do prawowitych właścicieli, dlatego przechowywał dokumenty dotyczące przejęcia apteki i sporządził testament, w którym przekazał ją wnuczce i prawnukowi. Lata mijały, a sentyment pozostawał.
 Dlatego rodzice Piechuli po zmianach ustrojowych, 15 października 1990 roku ponownie uruchomili aptekę.
 - Ja studiowałem wtedy oceanografię, a właściwie byłem już po studiach i pracowałem na uczelni w Gdańsku. Rodzice namawiali mnie, żeby skończyć farmację i wrócić do Mikołowa. A ja dałem się namówić. Ukończenie farmacji poszło mi trochę szybciej, ponieważ część przedmiotów z poprzedniego kierunku pokrywała się pokrywała z tymi na farmacji - wyjaśnia obecny współwłaściciel. 


Po ukończeniu drugiego kierunku Stanisław Piechula przyszedł do apteki swoich rodziców na staż. W 1995 roku rozpoczął już pracę w aptece, a dwa lata później został jej kierownikiem. W międzyczasie został też doktorem farmacji. 
Obecnie jest kierownikiem i współwłaścicielem "Starej Apteki" wraz z żoną i mamą. W jego ślady idzie również syn, który w tym roku także kończy studia na farmacji w Krakowie. Utarło się mówić, że aptekarze dobrze znają problemy mieszkańców. I chyba coś w tym jest. 
- Mamy stałych pacjentów. Osoby, które ich obsługują często wiedzą na co, kto choruje. Ludzie przychodzą się tutaj wygadać, bo to działa jak lekarstwo. Przyjdzie, wyżali się i to mu wystarczy - wyjaśnia Piechula. 


Bywa, że pacjenci mają ulubionych farmaceutów. Idą do nich jak w dym. bo kiedyś dobrze im doradzili i znają wszystkie ich dolegliwości. 
- Często się zdarza, że wchodzi pacjent i pyta się - tej pani jeszcze nie ma? W takim razie przyjdę później - opowiada Piechula, któremu osobiście jednak rzadko zdarzają się takie sytuację, gdyż stoi za ladą najczęściej już przed zamknięciem apteki, gdy pozostali pracownicy idą do domu, a ruch jest mniejszy. 
W tej chwili pracuje w aptece 10 osób. Dwa lata temu budynek apteki przeszedł remont. Po dawnych czasach zostało jedynie pradziadkowe biurko i biblioteczka na zapleczu.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto