Orzesze: Spór o ul. Prostą. Przez posesję przejeżdżają samochody

Ulica Prosta, a sprawa skomplikowana. Tak najkrócej można określić to, co się dzieje w Orzeszu.

Chodzi o spór państwa Kurzydło z urzędem miasta. Janusz i Regina Kurzydło kupili w 1983 roku dom na ul. Rybnickiej od rodziny, która przeprowadziła się do Niemiec.

- W akcie notarialnym naszego budynku jest mowa o przejściu przez podwórko do ostatniego budynku pod lasem - wyjaśnia pani Regina.

- Przepis mówi, że służebność może dotyczyć tylko jednego budynku "poza budynkiem macierzystym" - wyjaśnia. Dodajmy, że tzw. służebność gruntowa, która obciąża nieruchomość ma zwiększyć użytecznośc innej nieruchomości.

Za nimi były trzy budynki. Dojeżdżało się do nich ulicą Fitelberga. Jak relacjonuje Regina Kurzydło, problem zaczął się po stanie wojennym. Działki przeznaczone na uprawy zostały przez sąsiadów ogrodzone i przejazd ulicą Fitelberga stał się niemożliwy.

- Przez cały czas w planach zagospodarowania był projekt stworzenia drogi dojazdowej od strony lasu do domów sąsiadów - tłumaczy pani Regina. - Niestety, do dzisiaj tej drogi nie ma, jest jedynie w aktach notarialnych.

- Ten rejon nie jest w tej chwili objęty planem zagospodarowania - stanowczo stwierdza z kolei zastępca burmistrza, Andrzej Bujok.

Przez prywatną działkę państwa Kurzydło przechodzi droga, którą nazwano Prostą. I nie jest to dojazd traktorem do pól, a do czterech domów. A ruch na Prostej jest spory.

- Proszę zobaczyć w jakim fatalnym stanie jest ten budynek - wskazuje na swój dom mąż pani Reginy, Janusz Kurzydło. - Nie jestem w stanie tego remontować, bo nie mogę nawet postawić rusztowań - przejeżdżają tu ciągle auta.

- Nigdy nie zgodziliśmy się na transport tą drogą, szczególnie na transport ciężki - podkreśla jego żona. Zwraca także uwagę na fakt, że tylko na tym kawałku podwórka mogą poprowadzić kanalizację, wodę i media. - 60 cm obok naszego domu jest rura, która nie jest w otulinie - pokazuje Regina Kurzydło.

- Idzie nią woda do naszego budynku pod bardzo dużym ciśnieniem. Boje się, żeby się nie rozszczelniła - dodaje.

O sytuację spytaliśmy wiceburmistrza. - Ta działka jest obciążona służebnością - krótko stwierdził Andrzej Bujok. - Służebność nie powinna być jednak uciążliwa, a tak poza tym nasza odnosiła się tylko do jednego i to naszego budynku (dom za budynkiem na ul. Rybnickiej 41) - przypomina Regina Kurzydło.

- Każdy ma jakieś uciążliwości - twierdzi z kolei wiceburmistrz. - Druga strona też się czuje w tej sprawie pokrzywdzona.

Andrzej Bujok wyjaśnia również dlaczego gminna wydała pozwolenie na przekształcenie działek rolnych na budowlane, mimo, że w dokumentach nie było zagwarantowanej drogi dojazdowej. - Musi być dostęp do drogi publicznej - mówi. - Tutaj jest do ulicy Rybnickiej, bo w księdze wieczystej jest zapis o służebności przejazdu - podkreśla.

- Niech się w końcu urząd zdecyduje, czy ten teren, który nazwał ulicą Prostą to droga publiczna czy prywatna - kończy Regina Kurzydło. - Chcemy wiedzieć, jakie mamy prawa - dodaje.

Sądzili się

W sądzie z powodu ulicy Prostej odbyło się już wiele rozpraw. Państwo Kurzydło chcieli zniesienia służebności, ale sąd oddalił ich sprawę. Sprawy z sąsiadami również załatwianie były sądownie - kończyło się zwykle karami finansowymi dla Kurzydłów, którzy odwoływali się do sądu apelacyjnego. Bezskutecznie.

- Z kolei Rzecznik Praw Obywatelskich zalecił nam wywieszenie tabliczek i szlabanu - mówi Regina Kurzydło.