Tłumacz przysięgły: Mikołów
Rozmowa z Beatą Maliszewską, anglistką i tłumaczem przysięgłym
Na co dzień kursy językowe, Akademia Języka Angielskiego, ale czasem zdarzy się też wezwanie na policję...
Jako tłumacz przysięgły uczestniczyłam podczas przesłuchań dwukrotnie. Raz wezwano mnie do komendy w Mikołowie, raz do Tychów. Choć udział w przesłuchaniach wpisany jest w zawód tłumacza przysięgłego, to telefon z policji zawsze nieco stresuje. Nigdy nie wiadomo o co podejrzewa się zatrzymanego, sytuacja rozjaśnia się dopiero po wejściu na salę przesłuchań, w miarę zadawanych przez policjanta pytań.
Co jest najtrudniejsze w pracy tłumacza przysięgłego?
Moment wejścia na salę. Tłumaczowi przysięgłemu nie przedstawia się sprawy, nie wiadomo kto i za co został zatrzymany. Możliwe, że zaraz zobaczy się podejrzanego o morderstwo, gwałt albo kradzież. Tego nie wiadomo przed wejściem na salę. Obraz całego zdarzenia budowany jest sukcesywnie w łańcuchu pytań i odpowiedzi, w którym tłumacz jest tylko i aż pośrednikiem.
Chyba jednak z naciskiem na "aż", bo w takich sytuacjach tłumaczenie to ogromna odpowiedzialność.
Zgadza się. To, co odtwarza się w języku, w słowach, to zawsze delikatna sprawa. Łatwo tu o nadinterpretację, wypaczenie sensu, słowa trzeba ważyć i eliminować jakiekolwiek emocje. Przekaz musi być jasny i konkretny, pozbawiony osobistego zaangażowania. Czasem to bardzo trudne, kiedy w toku kolejnych wypowiedzi okazuje się, że rozmowę prowadzi się z podejrzanym o wykorzystywanie seksualne dzieci, tak było podczas jednego z przesłuchań. Emocje trzeba po prostu wyłączyć, liczy się tylko profesjonalizm.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?