Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia okupacyjnych burmistrzów Mikołowa

Damian Baran
W czasie wojny historia w Mikołowie zatoczyła krąg. W okresie okupacji pierwszy burmistrz był jednocześnie ostatnim. W sumie było ich trzech. Niemcy wkroczyli do Mikołowa 3 września 1939 roku.

"Od Müllera do Müllera" to tytuł jednego z wykładów, które można było usłyszeć podczas konferencji popularnonaukowej, organizowanej przez Miejską Placówkę Muzealną zatytułowanej "Mikołów w latach 1939-1990", która się odbyła w Białym Domku w Mikołowie. 
Dr Grzegorz Bębnik z Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach opowiadał w czasie tego wykładu o mikołowskich burmistrzach okupacyjnych.

Niemcy do Mikołowa wkroczyli 3 września 1939 roku. - W tym momencie ujawnił się czasowy zarząd miejski, złożony z osób o niemieckich przekonaniach. Według mnie, jakieś konspiracyjne struktury były ustalane jednak wcześniej, jeszcze w sierpniu. Natomiast gdy w Mikołowie rozgościły się niemieckie oddziały, te struktury się ujawniły - tłumaczy Grzegorz Bębnik. 
Spośród własnego grona te osoby wyłoniły podczas obrad tymczasowej rady miejskiej burmistrza. Został nim Jan Müller, który urodził się w Cieszynie jako Johann, ale sam używał imienia Hans.


- On sam opisuje to we wspomnieniach z lat siedemdziesiątych w ten sposób, iż będąc zaproszonym 3 września na zebranie tego zacnego grona, w pewnym momencie musiał przeprosić obecnych i wyjść, ponieważ chciał poszukać żony. Gdy ją odszukał, wrócił na obrady i wtedy oznajmiono mu, że został wybrany nowym burmistrzem - opowiada Bębnik. 


Wspomina także, że Müller podobno oponował, twierdząc, że nie ma doświadczenia w zarządzaniu. Nie była to do końca prawda, ponieważ przez dwa lata kierował Mikołowską Szkołą Mniejszościową. Burmistrzem był do października. Starosta pszczyński miał mu zaproponować wtedy objęcie tej funkcji na stałe. Muller się na to nie zgodził, twierdząc, że interesuje go praca w zawodzie wyuczonym, czyli w szkole. Został więc kierownikiem największej mikołowskiej szkoły podstawowej, obecnie numer 1.

Na jego miejsce przyszedł urzędnik z głębi Rzeszy, konkretnie z Dolnej Saksonii, Gerd Kuck. 
- Kuck wstąpił do NSDAP w 1928 roku. Nosił bardzo prestiżową, złotą odznakę NSDAP. Był w Mikołowie tylko kilka miesięcy, więc w pamięci mikołowian zatarł się zupełnie - mówi pracownik IPN-u. Bębnik przytacza dalej, że Kuck po około 3 miesiącach został powołany do Wehrmachtu. Nie został jednak skierowany na front, tylko do administracji wojskowej. 
Sprawował rządy w kilku majątkach ziemskich przejętych przez Wehrmacht. Do Mikołowa już nie wrócił.

- Śladem, jaki pozostawił w Mikołowie, było zainicjowanie przebudowy obecnego domu kultury. 
Wcześnie był to to hotel, który nazywał się Dom Polski. Zmienił on nazwę na Deutsche Haus. Przeznaczono duże pieniądze na rewitalizację tego budynku, który miał pełnić rolę ośrodka spotkań i zebrań partyjnych - wyjaśnia Grzegorz Bębnik. Po odejściu Kucka, obowiązki burmistrza objął Walter Sajak. Stało się to 1 lutego 1940 roku.

Sajak pochodził z Raciborza. Był synem nauczyciela jednej z tamtejszych szkół ludowych Do NSDAP wstąpił w 1931 roku. Studiował prawo na Uniwersytecie Wrocławskim. Wcześniej był burmistrzem Dobrodzienia i Żmigrodu. 
- Charakter miał dosyć kłótliwy. Towarzyszyło mu również uczulenie na punkcie kościoła katolickiego. W Dobrodzieniu posprzeczał się z miejscowym proboszczem, w Żmigrodzie z byłym działaczem partii katolickiej Centrum - mówi Bębnik.


W Mikołowie skonfliktował się z kolei z szefami okręgów partyjnych NSDAP Mikołów-Południe i Mikołów Północ, czyli Franzem Wlotzkiem i Hansem Müllerem.


Zaczęły się donosy. W końcu Sajak poprosił o zwolnienie ze stanowiska i przeniesienie do Wehrmachtu, co też się stało w lutym 1943 roku. Zginął na froncie w Mołdawii w 1944 roku. I wtedy historia zatoczyła koło i znów przyszedł czas na Müllera. 


Müller zamieszkał następnie w NRD. Do władz wschodnio-niemieckich dotarła informacja, że były działacz NSDAP przebywa tam. 
- Donieśli o tym mieszkańcy Mikołowa, którzy rozpoznali go i nie mogli mu pewnych rzeczy zapomnieć, gdy był burmistrzem - tłumaczy Grzegorz Bębnik. 
Dwóch oficerów Stasi zostało wysłanych do Katowic, by znaleźć dokumenty dotyczące byłego burmistrza Mikołowa. Wrócili z nimi do NRD i wezwali Müllera na przesłuchanie.

Postępowanie zostało jednak umorzone. Podobno nie mogli się doszukać w dokumentach jego bezpośredniego udziału w zbrodniach hitlerowskich. 
- Według mnie dałoby się dowieść mu udział w zbrodniach.. Tyle, że Müller od 1961 roku był zarejestrowanym agentem Stasi pod pseudonimem Franz. Odpowiadał za ochronę wewnętrznych granic - kończy historyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na mikolow.naszemiasto.pl Nasze Miasto